wtorek, 27 stycznia 2015

" Tajemnica "





Numer scenariusza: 12
Tytuł: " Tajemnica "
Z: Ty i Jeon Jeongguk ( Jungkook - BTS )
Długość: 1 częściowy 
Dla: Julia  
Gatunek: hetero 
( Przepraszam za tę dość sporą przerwę. Była ona spowodowana totalnym brakiem weny, ale nareszcie udało mi się coś napisać z czego bardzo się cieszę. -( ^=^ )- Mam nadzieję, że wam się spodoba i, że moja wena powróci jak najszybciej. Miłego czytania. ^^ )

_______


[...] Wbiegłaś na salę treningową.
- Powiedz mi całą prawdę! - krzyknęłaś [...]
Zerwałaś się z łóżka zdyszana i zlana zimnym potem. Znowu to samo. Każdej nocy śnił ci się jeden i ten sam sen, jednak nigdy nie wiedziałaś do kogo krzyczysz ani czego chcesz się dowiedzieć. Wstałaś z łóżka owinęłaś się szlafrokiem i poszłaś w stronę pokoju brata. Byliście bliźniakami dwujajowymi. Nie byliście do siebie ani trochę podobni. On miał oczy po mamie i uśmiech po tacie, za to ty wyglądałaś jak z całkiem innej bajki.
- Jungkook wstawaj, bo spóźnimy się do szkoły!
Zawołałaś wskakując na plecy śpiącemu bratu.
- Jeszcze chwilkę. - wydusił z siebie niewyraźnie 
Jak zwykle uległaś. Wyglądał zbyt słodko kiedy spał. Poszłaś do kuchni i zaczęłaś szykować śniadanie. Za jakiś czas brat dołączył do ciebie. Przyszedł bez koszulki wystawiając przy tym na światło dzienne swoje dobrze zbudowane ciało.
- Idź się ubrać, bo się przeziębisz. - powiedziałaś
- Martwisz się o mnie? - zapytał z uradowaniem na twarzy
- Pewnie. W końcu jesteś moim bratem. - powiedziawszy to rozczochrałaś ręką jego włosy
- Ej. Gdzie z tą ręką? Przed chwilą robiłaś kanapki.
Usiedliście przy stole i zaczęliście jeść śniadanie. Nagle zauważyłaś coś na prawym ramieniu Jungkooka. Coś na co wcześniej nawet nie zwróciłaś najmniejszej uwagi.
- Co ty masz na prawym ramieniu?
- To znamię.
- Znamię?
- No. Mama też takie ma.
- To dlaczego ja nie mam? - spytałaś zdziwiona
- Późno już. Lepiej się pośpiesz, bo się spóźnimy.
Nie czekając na twoją odpowiedź wstał od stołu i poszedł w stronę łazienki. Wzruszyłaś ramionami i też poszłaś się szykować.
Dzień jak co dzień. 6 godzin w szkole i powrót do domu. Jednak dziś wracałaś sama, bo Jungkook musiał zostać w szkole poprawić sprawdzian. Gdy weszłaś do domu miałaś ochotę paść na łóżko i zasnąć. Jednak niestety nic z tego. Mama kazała ci ogarnąć wyprane ubrania. Zaniosłaś na miejsce swoje rzeczy po czym chwyciłaś za ubrania brata. Gdy weszłaś do jego pokoju zauważyłaś na biurku jakąś książkę. Odłożyłaś ubrania i wzięłaś ją do ręki. Okazało się jednak, że to nie książka tylko album fotograficzny. Usiadłaś na łóżku i zaczęłaś przeglądać wszystkie zdjęcia po kolei. Nagle twoją uwagę przykuła fotografia na której znajdowały się dwie całkowicie ci nieznane osoby trzymające dziecko. Wyjęłaś zdjęcie zza foli i zaczęłaś uważnie mu się przyglądać.
- Co robisz w moim pokoju?
Słysząc to aż podskoczyłaś. Nawet nie słyszałaś kiedy wszedł. Był cichy jak kot.
- Oglądam zdjęcia. - odpowiedziałaś delikatnie unosząc album
Jungkook podszedł i zajął miejsce koło ciebie. Jego spojrzenie skierowało się na trzymaną przez ciebie fotografię. Zrobił duże oczy i przeniósł swój wzrok na ciebie.
- Kim są ci ludzie? - spytałaś
Chłopak zaczął rozglądać się po pokoju spanikowanym wzrokiem szukając odpowiedzi.
- Mówiłaś coś? - palnął po chwili
- Tak. Pytałam kim są ci ludzie na zdjęciu.
- Jestem zmęczony. Pogadamy jutro.
Ziewnął i zaczął się rozciągać na wszystkie strony wyrywając przy tym fotografię z twoich rąk.
- Nie odpowiesz mi?
- Na pewno też jesteś zmęczona. Idź już i nigdy więcej nie grzeb w moich rzeczach.
Tej nocy nie mogłaś zasnąć. Cały czas zastanawiałaś się co jest przyczyną takiego zachowania brata. Mieszkacie razem pod jednym dachem już od tak dawna.. od zawsze i zazwyczaj zachowywał się naturalnie. Może on po prostu coś przede mną ukrywa..
Następnego dnia była upragniona przez wszystkich sobota. Ponieważ była piękna pogoda wybraliście się całą rodziną nad jezioro. 
Podeszłaś do wody i zamoczyłaś nogi po kostki. Za jakiś czas zanurzyłaś się już po kolana. Zawsze bardzo powoli oswajałaś się z zimną wodą aby uniknąć nieprzyjemnego szoku. Gdy poczułaś lodowatą wodę w okolicy swojego brzucha stanęłaś w miejscu i myślałaś, że już nie dasz rady pójść dalej. Postanowiłaś, że postoisz tak sobie jeszcze trochę i wyjdziesz. Jednak stało się coś co puściło twój plan z dymem. Całe twoje ciało zalała fala lodowatej wody. Aż całkowicie zdrętwiałaś.
- Jungkoooook! - krzyknęłaś
- Coś strasznie wolno ci to szło, więc stwierdziłem, że ci pomogę. - oświadczył z przeuroczym uśmiechem na twarzy
Stwierdziłaś, że mu też przyda się drobna pomoc i oddałaś mu tym samym. Mokre włosy opadały mu na twarz, a po jego torsie spływały soczyste krople wody. Na ten widok poczułaś dziwny ucisk w klatce piersiowej, ale szybko się ogarnęłaś, bo to przecież twój brat.
- Wszystko ok? - spytał zauważając jak mu się przyglądasz
- Tak tak. - ocknęłaś się
- Cała się trzęsiesz. Chodźmy już lepiej na brzeg.
Powiedziawszy to objął się jedną ręką i pociągnął za sobą. Wasze ciała się zetknęły, a twoje serce przyśpieszyło bicie. Nie wiedziałaś co się z tobą dzieje. Nigdy wcześniej się tak nie czułaś w jego obecności. Gdy już wyszliście z wody usiedliście na ziemi, a Jungkook okrył was oboje jednym kocem. Wasze ciała znów były bardzo blisko, a twoje serce biło niespokojnie. Miałaś wrażenie, że zwariowałaś. Jak można czuć coś takiego w obecności swojego brata. Zaczęłaś się wpatrywać w piękne widoki przed sobą. Chciałaś skupić całą swoją uwagę na tafli wody i drzewom po drugiej stronie brzegu które razem tworzyły piękny letni obraz, aby jak najszybciej i najskuteczniej odepchnąć od siebie te dziwne uczucia.
- Pięknie tu. - westchnęłaś
- Gdyby cię tu nie było.. nie byłoby tak pięknie.
Usłyszawszy to skierowałaś swoje zdziwione spojrzenie na brata. Gdy to zrobiłaś wasze oczy wpatrywały się głęboko w siebie. To było jak magnes, silniejsze od ciebie. Nie potrafiłaś odwrócić głowy. Nagle wasze głębokie spojrzenia przerwał głos rodziców którzy kazali wam już się zbierać. W drodze powrotnej Jungkook odpłynął i opadł na twoje ramię. Znowu to samo uczucie. Ten dziwny ucisk w klatce piersiowej. Nie mogłaś pojąć co się z tobą dzieje. Gdy weszłaś do domu twój wzrok przykuło zdjęcie wiszące na ścianie w przedpokoju. Fotografia przedstawiała całą waszą rodzinę. Zawsze zastanawiało cię dlaczego wśród tych wszystkich ludzi tylko ty masz niebieskie oczy. Po drodze do swojego pokoju zauważyłaś czyjąś sylwetkę na kanapie w salonie. Weszłaś do pomieszczenia i usiadłaś na kanapie.
- Jungkook. Zauważyłeś we mnie coś innego?
- Co masz na myśli? - spytał zdziwiony twoim pytaniem
- Dlaczego tylko ja mam niebieskie oczy?
- Masz je po mamie.
- Po mamie? Ale przecież...
- Powinienem iść trochę poćwiczyć. Wrócę późno. Nie czekaj.
Poklepał cię po ramieniu i ruszył ku drzwiom wyjściowym.
- Stój! Dlaczego ostatnio w ogóle niemożna się z tobą dogadać?
Jednak i tym razem nie uzyskałaś odpowiedzi.
- Po mamie? O co mu chodziło? - mówiłaś sama do siebie
Nagle coś cię oświeciło. Zerwałaś się z kanapy i pobiegłaś w stronę pokoju brata. Gdy weszłaś do środka chwyciłaś album fotograficzny i nerwowo zaczęłaś szukać mającego jako cel zdjęcia. Przejrzałaś już wszystkie strony jednak po zdjęciu ani śladu. Bezradnie opadłaś na łóżko i ciężko westchnęłaś. Nagle zauważyłaś, że coś wystaje spod poduszki. Pociągnęłaś za wystający fragment i po chwili twoim oczom ukazała się poszukiwana fotografia. Dokładnie zaczęłaś się przyglądać każdej z trzech postaci. Dziecko jak i kobieta która je trzymała miały niebieskie oczy. Schowałaś zdjęcie do kieszeni i wybiegłaś z domu kierując się w miejsce gdzie teraz powinien znajdować się Jungkook. Już po chwili byłaś na miejscu. Zdyszana wbiegłaś na salę treningową.
- Powiedz mi całą prawdę! - krzyknęłaś 
Chłopak widząc cię w takim stanie przerażony podbiegł do ciebie.
- Co ci się stało?! - spytał ze strachem w oczach
Wyciągnęłaś z kieszeni zdjęcie i podstawiłeś mu je przed twarz.
- Kim są ci ludzie? - spytałaś załamującym się głosem
- Przecież ci mówiłem żebyś nie grze...
- Kim są ci ludzie? - powtórzyłaś
- Dlaczego mnie o to pytasz?
- Bo teraz tobie ufam najbardziej. - ściszyłaś głos i bezradnie opadłaś na ziemię
Jungkook uklęknął przed tobą i palcem starł spływającą po twoim policzku łzę.
- Ci ludzie?... To twoi rodzice.
- Jak to możliwe?
Spojrzałaś na niego z oczami pełnymi łez.
- Więc dlaczego ich tu zemną nie ma?
Mówiąc to poczułaś na swoich wargach gorzki smak łez.
- Nie wiem czy chcesz znać prawdę, więc...
- Chcę. - oznajmiłaś szybko
Chłopak chwycił twoje dłonie w swoje i spojrzał ci prosto w oczy wzrokiem pełnym troski.
- Twoi rodzice byli jeszcze bardzo młodzi. Bali się wziąć odpowiedzialność za dziecko. Moja mama, gdy o tym usłyszała postanowiła, że wychowa nas oboje. Byłaś w tym samym wieku stąd te całe bliźniaki. Podobno twoja mama bardzo płakała, że jest takim tchórzem. Dała też to zdjęcie.
Powiedziawszy to jeszcze mocniej ścisnął twoje dłonie w swoich i przyciągnął do siebie. Bezsilnie opadłaś na jego ramię.
- Dziękuję, że mi to powiedziałeś... Czasami lepiej poznać nawet najboleśniejszą prawdę niż żyć w kłamstwie.
Teraz w końcu zrozumiałaś skąd się wzięły te dziwne uciski w klatce piersiowej i szybsze bicie serca w jego obecności. Chłopak który był przy tobie przez całe życie wcale nie był twoim bratem.
- Prawda jest taka, że nigdy nie kochałem cię jako siostrę...
kochałem cię jako ___.
- Też ciebie Kocham Jungkook... teraz już nie muszę się tego wstydzić. - powiedziałaś i wtuliłaś się w niego mocno


~ Kawai 


________________________________________

Czy to nie wyszło za smutne..? :c Jak to napisałam bardzo się bałam, że kogoś tym zranię.. Takie odczucia cholernie wrażliwej osoby xD .. Mam po prostu nadzieję, że się podobało. :)





wtorek, 30 grudnia 2014

" Szczęśliwego Nowego Roku "




Numer scenariusza: 11
Tytuł: " Szczęśliwego Nowego Roku "
Z: Ty i Kim Taehyung ( V - BTS )
Długość: 1 częściowy 
Dla: Karolina
Gatunek: hetero

_______


Dziś był sylwester. Jak co roku miałaś go spędzić w towarzystwie swojej najlepszej przyjaciółki aby dobrze zakończyć i dobrze rozpocząć nowy rok. Gdy byłaś już gotowa wyszłaś z domu i ruszyłaś w stronę miejsca gdzie miałyście się spotkać. Ulice były całkiem puste. Pewnie wszyscy byli już w miejscu gdzie odbywała się cała uroczystość. Księżyc oświetlał ci drogę, a szron pokrywał wszystko co napotkał na swojej drodze białymi iskierkami. Gdy dotarłaś już za miejsce twojej przyjaciółki jeszcze nie było. No tak, jak zwykle przyszłaś przed czasem. Usiadałaś na zimnej ławce i postanowiłaś na nią zaczekać.
Czekałaś już dość długo, a jej ciągle nie było. Złapałaś za telefon i zadzwoniłaś do niej, jeden raz, drugi i trzeci, a ona cały czas nie odbierała. Zaniepokojona zaczęłaś rozglądać się po okolicy czy przypadkiem nie nadchodzi. Jednak po twojej przyjaciółce ani śladu. Przestraszona zerwałaś się z ławki i zaczęłaś jej szukać. Wbiegłaś w tłum ludzi i zaczęłaś jej szukać. Bałaś się, że zasłabła i leży gdzieś bezradnie. Gdy tak biegałaś nagle wpadłaś na kogoś i prawie się przewróciliście.
- Przepraszam. Bardzo przepraszam. - powiedziałaś
Uniosłaś wzrok do góry i ujrzałaś uroczego chłopaka. Po dłuższej chwili wpatrywania się sobie w oczy zapytał:
- Wszystko w porządku?
- Tak, tak... chyba tak - dodałaś trochę ciszej
- Wyglądasz na roztrzęsioną. Mogę ci jakoś pomóc?
- To wszystko dlatego, że nie wiem co się dzieje z moją przyjaciółką, a ona nawet nie odbiera telefonu. - wytłumaczyłaś
- Ale dziwnie. Właśnie znajduję się w tej samej sytuacji. - powiedział zdziwiony
- Naprawdę?
Tobie też wydawało się to dziwne. Wyglądało tak jakby wszystko było wcześniej zaplanowane.
- Myślisz o tym samym co ja? - zapytał po chwili
- O czym?
- O tym, że oboje zrobili to specjalnie.
- Nie. Na pewno nie. Moja przyjaciółka nie zrobiłaby mi czegoś takiego.
- Ej. Mówisz tak jakby spotkanie mnie było dla ciebie karą. - powiedziawszy to zrobił naburmuszoną minę która w jego wykonaniu wyglądała naprawdę uroczo.
- Nie to miałam na myśli.
- Dobra. Skoro już jesteśmy razem to chociaż wykorzystajmy ten czas w pożyteczny sposób.
Miałaś ochotę udusić swoją przyjaciółkę. Przez nią znajdowałaś się w niezręcznej sytuacji. Nie znałaś go przez co cały czas byłaś spięta.
- O. Może pójdziemy tam? - powiedział i pokazał palcem na Diabelski Młyn
Nie czekając na odpowiedz złapał cię za nadgarstek i pociągną za sobą. Ciągną cię w stronę czegoś co tak bardzo kochałaś. Tak bardzo, że aż na samą myśl o tym kręciło ci się w głowie. Próbowałaś wyrwać rękę, ale na marne, był silniejszy.
- Puść mnie. Nie wejdę tam!
- Dlaczego? Będzie fajnie. Zobaczysz.
Gdy stanęliście w kolejce poczułaś jak nogi się pod tobą uginają. Byłaś wściekła na swoją przyjaciółkę. Nie chciałaś tam wchodzić. Od zawsze miałaś lęk wysokości.
W końcu nadszedł ten piękny, jakże upragniony moment i zajęliście miejsca w wagoniku.
- Tylko się nie wierć, bo wypadniemy. - powiedział uśmiechając się do ciebie
- Ha. Dzięki za pocieszenie.
Gdy byliście już prawie na samej górze coś cię podkusiło żeby spojrzeć w dół. Na ten widok mocno zakręciło ci się w głowie i nie wiadomo kiedy twoja głowa wylądowała na ramieniu chłopaka. Gdy się zorientowałaś szybko chciałaś się podnieść, ale on uniemożliwił ci to obejmując cię ręką i jeszcze mocniej przytulając do siebie. Zdziwiło cię to zachowanie, ale nie protestowałaś. Wydawał się naprawdę kochany.
- Jeszcze nawet ci się nie przedstawiłem z tego wszystkiego. Jestem Taehyung.
- A ja ___.
- Miło mi się poznać ___. - zaśmiał się
Uśmiechnęłaś się i wtuliłaś w niego. Mimo, że tak krótko go znałaś twoje serce w jego obecności odmawiało ci posłuszeństwa.
Gdy wasz wagonik dotarł już na sam dół i wyszliście z niego myślałaś, że zaraz padniesz na kolana i zaczniesz całować ziemię. Co prawda wcale nie było tak strasznie jak ci się wydawało, ale w zupełności wolałaś ziemię. Teraz czułaś się już trochę spokojniejsza, ponieważ reszta atrakcji była na ziemi, więc już nic gorszego nie mogło się spotkać.
Jednak byłaś tego przekonania tylko do momentu do którego Taehyung nie pokazał ci kolejnej atrakcji którą kochałaś jeszcze bardziej niż Diabelski Młyn, a mianowicie Dom Strachu.
Znowu nie pytając cię o zdanie pociągną za sobą.
Taehyung Diabelski Młyn jeszcze byłam w stanie przeżyć, ale to to już naprawdę przesada.
- To jest własnie najlepsze z tego wszystkiego.
- No dobra, ale idź sam.
- Sam? Ale przecież mieliśmy ten czas spędzić razem. - powiedział to robiąc taką smutną minkę, że uległaś
Gdy już mieliście wchodzić zaczęłaś żałować. - Matko. Jaka ja jestem głupia, że dałam mu się namówić przez te słodkie oczka. - mówiłaś w duchu.
Szliście dość wąskim i całkowicie ciemnym korytarzykiem. Nagle poczułaś coś na swoich plecach.
Taehyung zabierz tą rękę i tak już jestem wystarczająco przestraszona.
- Co? Przecież trzymam ręce w kieszeniach.
- C-Co? Tae błagam nie żartuj sobie. - powiedziałaś przerażona
- Nie żartuję.
- O Boże. Tae zdejmij to ze mnie, zdejmij to ze mnie, zdejmij to zemnie! - zaczęłaś panikować
- Czekaj poświecę telefonem.
- Nie, nie. Nie chcę tego widzieć.
- Ale jak niby mam to z ciebie zdjąć jak nic nie widzę?
Taehyung wyciągnął z kieszeni telefon i poświecił wyświetlaczem. Ze wszystkich stron otaczały was pająki które również spadały z góry pozostając wam na plecach. Oboje się przestraszyliście. Tylko, że ty piszczałaś a Tae darł się jakby go zabijali. 
- To atrapy. - zorientował się po chwili
- Masz całkiem mocny głos. Darłeś się głośniej ode mnie. - zaśmiałaś się
- Nieprawda... Z resztą to nie ja zacząłem panikować.
Szliście dalej otrzepując się z obrzydliwych atrap. Cały czas towarzyszył wam mrok. W końcu doszło do tego, że już nie wiedziałaś czy masz otwarte czy zamknięte oczy.
- Czuję coś pod stopami. - powiedział 
Usłyszawszy to natychmiast stanęłaś w bezruchu.
- Nie zatrzymuj się, bo się zgubisz. - dodał po chwili
- Ale ja się boję. - powiedziałaś drżącym głosem
Taehyung przyciągną cię do siebie i zaczął się ciągnąć dalej.
- Stanęłam na czymś. - przeraziłaś się
Tae oczywiście musiał poświecić telefonem i twoim oczom ukazały trupy porozrzucane po całym korytarzu. To też co prawda były atrapy, ale wyglądały strasznie realistycznie.
Tae Tae Tae... błagam podnieś mnie. - panicznie błagałaś
- Dobra. Tylko się uspokój, bo nie mam jak cię złapać.
Gdy tylko się podniósł poczułaś coś na twarzy. Głowa zaplątała ci się w jakieś pajęczyny.
- Odstaw mnie, odstaw mnie!
Gdy cię odstawił poczułaś trupy pod stopami.
- Jenak mnie podnieś, podnieś mnie!
Gdy cię podniósł znów poczułaś jak coś ociera się o twoją głowę i szyję.
Tae odstaw mnie!
- Twój limit się już wyczerpał. Teraz cię już nie puszczę.
Na twojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech, a twoje serce mocniej zabiło. Wtuliłaś się w niego i zamknęłaś oczy. Nie wiedziałaś co działo się dalej. Nie chciałaś wiedzieć. Odpłynęłaś w jego ramionach. Śpiąc w ten sposób czułaś się spokojna i bezpieczna. Ten chłopak miał w sobie coś przez co już nigdy nie chciałaś go opuścić.
- ___. ___. Ty śpisz?
Z błogiego snu wyrwał cię głos Taehyung'a. Otworzyłaś powoli powieki i zorientowałaś się, że już jest po wszystkim.
- Już nie śpię... Możesz mnie odstawić.
- Ty serio zasnęłaś?... Zastanawiam się czy moje towarzystwo aż tak się przynudza czy raczej odpręża. - powiedział i spojrzał na ciebie dwuznacznie
Zażenowana odwróciłaś głowę. Nie wiedziałaś jak powinnaś się zachować. Poczułaś jak pieką cię policzki, ale to raczej nie było spowodowane niską temperaturą na dworze.
- O. 23:57. Choć, zabiorę cię w miejsce z którego wszystko będzie dobrze widać.
Powiedziawszy to swoim zwyczajem złapał cię za nadgarstek i pociągną za sobą. Za jakiś czas staliście już na skarpie z której było widać prawie całe miasto. Cieszyłaś się, że możesz rozpocząć nowy rok z nim. Osobą która prawie wywaliła ci z głowy lęk wysokości i napełniała twoje serce szczęściem.
Po chwili nad waszymi głowami rozpoczęły się kolorowe tańce sztucznych ogni. Spojrzałaś na twarz chłopaka. W jego ślicznych, ciemnych oczach odbijały się wszystkie kolory które pojawiały się na niebie. Gdy skierował swoje spojrzenie na ciebie aż zakręciło ci się w głowie, a na twarzy pojawił się ogromny uśmiech nad którym nie mogłaś panować w jego obecności.
- Szczęśliwego Nowego Roku Tae.
Chłopak przyciągną cię do siebie i mocno przytulił.
- Szczęśliwego Nowego Roku ___. ... Oby ten rok był tak piękny jak ten dzień. - szepną ci do ucha



~ Kawai


Szczęśliwego Nowego Roku Kochani. :D 

Zatem Życzę Wam udanego sylwestra i przede wszystkim żeby ten kolejny rok był lepszy od poprzedniego. -( ^3^ )-





Jakby jeszcze atrakcji było mało Kochany V obchodzi dziś swoje urodziny. \( ^=^ )/  #HappyVday


Linki do moich scenariuszy z V:

" Gwiazda "
" Na zawsze "
" B.s.t.d.w.k.n.s.s.m "
" Skarb "





poniedziałek, 22 grudnia 2014

" Magia Świąt "



Numer scenariusza: 10
Tytuł: " Magia Świąt "
Z: Ty i Kim NamJoon ( Rap Monster - BTS )
Długość: 1 częściowy 
Dla: Sylwia 
( Przepraszam, że tyle to trwało zanim zrealizowałam kolejne zamówienie, ale jak wiadomo szkoła, wystawianie ocen i inne obowiązki zajmują większość czasu i siły. Ten scenariusz jest trochę inny niż poprzednie i mam nadzieję, że wam się spodoba. Fajnie by było gdybyście napisali swoje opinie w komentarzu. :) Mało osób komentuje, a szkoda. ^^  Więc Miłego Czytania Kochani. )


_______

Szłaś ciemną ulicą całkiem sama bez żadnej żywej duży w pobliżu. Mimo, że było już ciemno postanowiłaś wybrać się na spacer. Bardzo lubiłaś nocne spacery zwłaszcza teraz, gdy w powietrzu wisiała atmosfera Świąt, a z nieba prószył delikatny śnieg. Po pracowitym dniu, lepieniu pierogów, pieczeniu pierniczków i ubieraniu choinki taki spacer był wspaniałym wypoczynkiem. Stawiałaś wolne kroki jeden po drugim pozostawiając na gładkiej powierzchni śniegu swoje ślady. Wszystko wyglądało teraz tak jakby ktoś obsypał całe miasto cukrem pudrem.
- Ładnie to tak samemu po ciemku chodzić?
Usłyszałaś nagle czyjś głos i natychmiast zaczęłaś się rozglądać dookoła. Jednak nikogo nie zauważyłaś.
- Może tylko mi się wydawało. - powiedziałaś sama do siebie i ruszyłaś dalej
- Nie odpowiesz mi?
Usłyszałaś ponownie i znowu zaczęłaś śledzić wzrokiem całą okolicę. Nagle zauważyłaś w ciemnej uliczce zawieszone na tobie spojrzenie. Na ten widok całe twoje ciało przeszły ciarki. Stanęłaś jak wryta nie mogąc zrobić ani najmniejszego ruchu. Postać wysunęła się z mroku, a twoim oczom ukazała się sylwetka młodego chłopaka.
- Kim jesteś? - spytałaś niepewnie
- Gdybym ci powiedział... i tak byś nie uwierzyła. - powiedziawszy to spojrzał na ciebie, a twoje ciało znowu przeszły ciarki. Zresztą miałaś tak za każdym razem kiedy tylko na ciebie spojrzał.
- Lepiej idź już do domu. Nie sadzisz, że jest za ciemno na takie spacery?
Skinęłaś delikatnie głową uciekając wzrokiem i ruszyłaś w stronę domu. Gdy się odwróciłaś cały czas czułaś na sobie jego spojrzenie. Mimo, że z każdym krokiem oddalałaś się coraz bardziej czułaś jak by był koło ciebie.
Gdy dotarłaś na miejsce szybko wbiegłaś do domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Zdjęłaś niepotrzebne ubrania i ruszyłaś w stronę swojego pokoju, gdy do niego weszłaś aż cię zatkało. 
Choinka która stała na parapecie wyglądała tak, że ciężko było nazwać ją choinką. Zostały z niej tylko suche gałązki. Wyglądała jakby stanęła w ogniu, ale o dziwno żadna rzecz w jej okolicy nie była uszkodzona. Przestraszona złapałaś choinkę aby wywalić ją do kosza. Gdy to zrobiłaś cicho syknęłaś. Choinka cały czas była strasznie gorąca. To wszystko było zbyt dziwne. Postanowiłaś, że pójdziesz się umyć i położysz spać, żeby jak najszybciej zakończyć ten dzień. Zabrałaś potrzebne rzeczy i poszłaś do łazienki.
- Ta choinka i tak już była brzydka. Chyba ci jej nie szkoda, co?
Usłyszałaś i szybko złapałaś za ręcznik szczelnie się nim owijając.
- Kto tu jest? - spytałaś panicznie wymachując szczoteczką do zębów
Nagle szczoteczka wypadła ci z ręki, a ty bezsilnie oparłaś się o ścianę. Twoje oczy wpatrzone były w taflę lustra w której odbijała się postać chłopaka. Tego samego którego spotkałaś gdy byłaś na spacerze.
- Co...? Jak ty tu...? Wyłaź z łazienki.
- To mnie z niej wyprowadź. - powiedział nasuwając podejrzany uśmiech na swoją twarz
Odwróciłaś się od lustra rzeby go wywalić z łazienki jednak nikogo nie zobaczyłaś. 
- Chyba sam wyszedł. Tyle wygrać. - odetchnęłaś z ulgą
Ponownie odwróciłaś się w stronę lustra aby umyć zęby i zamarłaś. Jego odbicie cały czas widniało na lustrze. 
- Nie nie nie...! Co to ma być?! Odejdź!!! - krzyknęłaś przerażona 
Odpowiedział ci śmiech, a ty przerażona padłaś na ziemię.
- Boisz się?
Usłyszałaś po chwili i szybko zacisnęłaś powieki zwijając się w kłębek.
- Kim jesteś i czego chcesz? - szepnęłaś
- Jestem zwanym potocznie diabłem. Czego chcę? Zniszczyć Święta?
Uniosłaś delikatnie głowę i ujrzałaś go przed sobą. Nie w odbiciu lustra, ale naprawdę.
- A więc... zamierzasz mnie dręczyć, aż w końcu znienawidzę święta?
- Mądra dziewczynka. - opowiedział uśmiechając się
- Jesteś potworem.
- Masz rację. - uśmiechną się jeszcze bardziej
- I tak nie przestanę kochać Świąt, więc możesz już sobie iść.
- Takim gadaniem jeszcze bardziej mnie prowokujesz. - powiedział i wyszedł z łazienki
Po chwili usłyszałaś dźwięk zamykających się drzwi wyjściowych. Wyszedł, a ty cały czas leżałaś na podłodze cała się trzęsąc.
Gdy po wyjściu z łazienki stanęłaś przed drzwiami do swojego pokoju nie wiedziałaś czy masz je otworzyć czy nie. Bałaś się co może cię za nimi czekać. Jenak po chwili złapałaś klamkę i weszłaś do środka. Wszystko było w porządku. Nie działo się nic dziwnego.
- Może to faktycznie tylko przemęczenie. Jutro znowu wszystko będzie normalnie. - powiedziałaś w myślach
Weszłaś do łóżka, nakryłaś się kołdrą i położyłaś palec na pstryczku od lampki nocnej. Zastanowiłaś się chwilę i postanowiłaś, że jednak zaśniesz przy włączonym świetle. Byłaś tak mocno padnięta, że od razu zasnęłaś.
Obudziłaś się w środku nocy i powoli otworzyłaś oczy. Cały pokój okrywało czerwone światło.
- Lampka się zepsuła czy co?
- Nie obudziłem cię prawda?
Usłyszawszy to aż podskoczyłaś i szybko przeniosłaś wzrok na postać stojącą koło twojego łózka.
- Znowu ty? Nie, wcale mnie nie obudziłeś. - opowiedziałaś stanowczo udając odważną
- Jesteś uparta. Przez to coraz bardziej zaczynam cię lubić. - zaśmiał się
- To on ma w ogóle jakieś uczucia? - zapytałaś się sama siebie w myślach
- Co tak myślisz? I tak nie uda ci się mnie stąd wygonić.
W tym momencie zaczęłaś się zastanawiać jakby go wywalić ze swojego pokoju.
- Kurcze nie mogę zasnąć. Chyba posłucham sobie kolęd. - powiedziawszy to włączyłaś jedną z nich
- Wyłącz to! - powiedział zdenerwowany
- Dlaczego? Pośpiewaj razem ze mną. - powiedziałaś i zaczęłaś śpiewać
- Przestań!!
- A no tak, pewnie nie znasz słów. Siadaj. Nauczę cię.
Złapałaś go za rękę i posadziłaś na łóżku koło siebie. Jego ręce były zimne. Był tak chłodny jakby wszystko dawno w nim umarło.
Mimo, że próbowałaś go zachęcić do śpiewania ani razu tego nie zrobił, ale już nie kazał ci przestać ani wyłączyć tylko spokojnie siedział. Wyglądał jakby mocno się nad czymś zastanawiał. Za jakiś czas zmęczona nieświadomie padłaś mu na kolana. Wcale cię nie odepchnął, ani nie kazała ci wstać. Czułaś jak delikatnie gładzi twoje włosy. Jego dotyk natychmiast się ukołysał i zasnęłaś.
Obudziłaś się rano z głową na poduszce, przykryta kołdrą. Czy to wszystko ci się śniło? Ty jednak wiedziałaś, że to nie był sen.
Twoi rodzice pojechali do dziadków pomóc im w przygotowaniach do Świąt przez co zostałaś sama w domu na parę dni. Musiałaś pójść na zakupy i ugotować sobie coś do jedzenia. Wstałaś, ubrałaś się i wyszłaś z domu zamykając za sobą drzwi. Gdy znalazłaś się już na zewnątrz znowu poczułaś ten klimat Świąt. Wszystko było zakryte przez biały puch, a dachy zdobiły błyszczące sople lodu. Korony drzew okrywały kolorowe lampki, a na latarniach wisiały różne ozdoby. Szłaś tak zamyślona, aż nagle poczułaś jak ktoś wyciągnął ci z kieszeni portfel.
- Mój portfel. Hej! Wracaj tu!! - krzyknęłaś
Zaczęłaś biec za złodziejem. Już prawie go dogoniłaś gdy nagle poślizgnęłaś się na lodzie i padłaś na ziemię. W twoich oczach zaczęły gromadzić się łzy. Uniosłaś głowę i ujrzałaś czyjąś sylwetkę która zadała złodziejowi kilka mocnych ciosów i odzyskała portfel po czym rzuciła go w twoją stronę. Chciałaś zobaczyć kto to i podziękować, ale przez łzy miałaś mglistą powłokę na oczach. Gdy je otarłaś owej osoby już nie było.
Po zrobionych zakupach wróciłaś do domu. Ku twojemu zdziwieniu drzwi były otwarte, a przecież zamykałaś je na klucz przed wyjściem. Gdy weszłaś do środka na podłodze w przedpokoju stała mała choinka. Ta sama która stała u ciebie na parapecie. Zakupy aż wypadły ci z rąk. przykucnęłaś przy niej i szepnęłaś:
- Dziękuję.
Za jakiś czas poszłaś do kuchni przygotować obiad. Gdy kroiłaś marchewkę zamyślona przycięłaś sobie palca nożem. Szybko włożyłaś palec pod strumień zimnej wody. Po twojej głowie cały czas latały dziwne mające nie dawno miejsce sytuacje.
- Boli?
Aż podskoczyłaś. Nie wiadomo kiedy znalazł się koło ciebie.
- Yhm. - pokiwałaś twierdząco głową
Złapał twoją dłoń i schował w swoich.
- Ja nie czuję bólu... nic nie czuję.
W tym momencie po jego twarzy zaczęły spływać łzy. Spadały na podłogę wypalając dziury w miejscu na które upadły. Jego łzy były jak żrący kwas, wypalały dziurę w tym czego dotknęły.
- Co to jest? - spytał
- To łzy. - odpowiedziałaś czule się uśmiechając
- To znaczy, że płaczę? Niemożliwe.
- Możliwe. - uśmiechnęłaś się
Gdy puścił twoją dłoń ujrzałaś, że na palcu nie ma żadnego śladu po skaleczeniu.
- Niemożliwe. - powiedziałaś zdziwiona
- Możliwe. - uśmiechną się
- Zrobiło mi się tak dziwnie lekko. - dodał po chwili
- Wygląda na to, że łzy wypłukały z ciebie całe zło. - powiedziałaś i pogładziłaś go po policzku
- Dziękuję ci, że mnie uwolniłaś.
Powiedziawszy to mocno cię przytulił. Już nie był taki zimny jak kiedyś. Jego ciało było wręcz gorące i ogrzewało twoje.
Te Święta spędziliście razem i już na zawsze ze sobą zostaliście.


~ Kawai 







No to Wesołych Świąt Wszystkim Życzę. -( ^=^ )-
Przede wszystkim dużo zdrówka, mnóstwo szczęścia i wiecie ogółem wszystkiego co najlepsze Kochani. :D
Oby te Święta były dla was udane i spędzone w miłej atmosferze.
-( *3* )- 


Gdyby ktoś miał jeszcze ochotę na Zimowe / Świąteczne scenariusze to przypominam o tych. :)