czwartek, 27 sierpnia 2015

" Dżemin "






Numer scenariusza: 18
Tytuł: " Dżemin "
Z: Ty i Park Jimin ( Jimin - BTS )
Dłuość: 1 częściowy 
Dla: Wisior
Gatunek: hetero

_______


Leżałaś na łóżku. Wpatrywałaś się w jego ciemne oczy pełne iskierek. Wzrokiem śledziłaś każdy fragment jego ciała i najmniejszy ruch. Był piękny, wręcz idealny. Mogłabyś całymi dniami się mu przyglądać i słuchać jego głosu.
Nagle chłopak zniknął. Westchnęłaś i leniwie wstałaś z łóżka aby podłączyć swój telefon do ładowarki. Gdy się naładuje planowałaś powrócić do oglądania filmików z Jimin'em. Był on twoim bias'em w zespole, który po prostu kochałaś. Niecierpliwie wyczekiwałaś ich koncertu w swoim kraju. Obiecałaś sobie, że, gdy już będzie zrobisz wszystko żeby tam być.
Za jakiś czas do twojego pokoju weszła mama i poprosiła cię abyś wybrała się na małe zakupy. Ogarnęłaś się i ruszyłaś do sklepu. Szłaś sobie mając na uszach słuchawki z, których rozbrzmiewały piosenki BTS. Gdy tylko słyszałaś ich głosy na twojej twarzy pojawiał się ogromny uśmiech. Tak więc szłaś z ogromnym bananem na mordce, ciesząc się sama do siebie.
Gdy już weszłaś do sklepu kupiłaś wszystkie rzeczy z listy i wyszłaś kierując się do domu. Nagle coś przyciągnęło twój wzrok. Aż rozchyliłaś szeroko usta, a twoje oczy zrobiły się znacznie większe. Zakupy wypadły ci z rąk. Nie mogłaś wykonać żadnego ruchu. Stałaś wpatrując się w kawałek papieru jak zaczarowana. Twoim oczom ukazał się plakat z siódemkom dobrze znanych ci postaci. Widniał na nim napis " BTS w Polsce ". Czytałaś treść plakatu od nowa i od nowa. Dopiero, gdy zrobiłaś to chyba setny raz dotarło do ciebie co to oznacza. Nagle zaczęłaś skakać, piszczeć i śmiać się przez łzy. Ignorując spojrzenia przechodzących ludzi. Nie mogłaś się uspokoić. To był cios prosto w twój słaby punkt. Zebrałaś z ziemi zakupy i uradowana w podskokach poleciałaś do domu. Gdy weszłaś do domu, zaczęłaś się drzeć, że BTS mają koncert w Polsce. Nie mogłaś opanować emocji. Tak długo na to czekałaś. Postanowiłaś kupić Vip'a. Uczyłaś się Koreańskiego z czystej pasji i czułaś, że byłabyś w stanie się dogadać. Już nie mogłaś się doczekać aż staniesz ze swoim bias'em twarzą w twarz. Dużym plusem było to, że mieszkałaś w stolicy dzięki czemu żaden koncert nie był dla ciebie problemem jeśli chodzi o dojazd, nocleg itd.
Codziennie śledziłaś informacje tak aby nic ci nie umknęło. Pewnego dnia przeczytałaś, że BTS już są w Warszawie. Twoje serce przyśpieszyło bicie. Koncert zbliżał się ogromnymi krokami. Już nie długo miałaś usłyszeć ich cudowne głosy na żywo. Nagle do twojego pokoju wparował tata oznajmiając ci, że skończył się dżem. Ta wypowiedź była jednoznaczna. Oznaczało to, że masz podskoczyć do sklepu. Niechętnie ubrałaś się do wyjścia i ruszyłaś do sklepu. Mijając wszędzie porozwieszane plakaty przez twoje ciało przechodziły dreszcze emocji.
Weszłaś do sklepu i skierowałaś się w stronę działu z dżemami. Zaczęłaś szukać mającego za cel smaku. W końcu znalazłaś. Wzięłaś do ręki słoiczek i odwróciłaś się od półki, by pójść do kasy. Jednak tego nie zrobiłaś. Stanęłaś w miejscu sparaliżowana. Przed tobą stał Jimin beztrosko grzebiąc wśród słoiczków z dżemami. Oczywiście upuściłaś słoiczek, a on rozbił się na mnóstwo kawałeczków brudząc podłogę swoją zawartością.
Chłopak słysząc dźwięk tłuczonego szkła gwałtownie odwrócił się w twoją stronę. Widząc go z tak bliska nie byłaś w stanie nic zrobić. Ledwo co oddychałaś. Nagle ocknęłaś się słysząc głos jednej z pracowni sklepu.
- Będzie pani musiała za to zapłacić.
Chłopak spojrzał na kobietę zszokowanym wzrokiem nie rozumiejąc ani słowa. Jednak widząc, że wyciągasz portfel zrozumiał o co chodzi. Był szybszy i dał kobiecie pieniądze, po czym odeszła.
- Dziękuję, ale ja powinnam to zrobić. - wydusiłaś z siebie
- Znasz Koreański???
Był bardzo zdziwiony i uradowany jednocześnie. Wyglądał jakby w końcu znalazł swój gatunek na bezludnej wyspie.
- Troszeczkę. Sama się uczę.
Cały czas się trzęsłaś. Nie mogłaś uwierzyć w to co się właśnie działo.
- Bardzo fajna bluzka.- powiedział
- To moja ulubiona, ponieważ jest na niej logo mojego ukochanego zespołu.
- Też lubię ten zespół. - zaśmiał się
Jego szczery uśmiech na żywo był jeszcze piękniejszy. Czułaś jak cała drżysz z emocji. 
- Zapomniałabym. Muszę ci oddać za ten dżem.
- Wystarczy, że spędzisz ze mną czas.
Usłyszawszy te słowa poczułaś jak wszystko aż się w tobie gotuje. Nie mogłaś uwierzyć w to co właśnie usłyszałaś. Spędzić czas ze swoim biasem. Jak do tej pory wydawało się to nie możliwe.
- Jeśli to nie problem. - uśmiechnęłaś się
Gdy już w końcu zakupiłaś dżem wyszliście ze sklepu i udaliście się na lody. Bardzo je lubiłaś, a, że na dworze było dość gorąco uznałaś to za dobry pomysł. Po kupieniu lodów poszliście do parku. Na przemian zadawaliście sobie różne pytania. Przy okazji opowiedziałaś mu jak poznałaś BTS i za co cenisz ten zespół. Teraz miałaś okazję tyle mu opowiedzieć. Podziękować za to co robi, jaki jest. Byłaś taka podekscytowana, a z twoich ust wylewało się mnóstwo słów prosto od serca. Było po nim widać, że bardzo go to cieszy. Na jego ustach pojawiał się coraz większy uśmiech.
- Tak się cieszę, że ciebie poznałem...
Przerwał swą wypowiedź nie wiedząc jak dokończyć zdanie, gdyż nie znał twojego imienia.
- No tak, zapomniałam się przedstawić. Przepraszam. Nazywam się ___.
- Mieć taką fankę jak ty ___ to skarb.
Cios prosto w serce. Po tak długim czasie bycia wierną A.R.M.Y słyszysz takie słowa. Nawet o tym nie marzyłaś.
- Usłyszałem od ciebie tyle szczerych i ciepłych słów. To bardzo motywuje i dodaje siły. Dziękuję. - dodał
Pod wpływem emocji rzuciłaś mu się na szyję. Nie myślałaś co robisz. Puściły cię wszystkie emocje, które jak do tej pory dusiłaś w sobie. Gdy zorientowałaś się co tak właściwie zrobiłaś i tak nie potrafiłaś go puścić. Zbyt mocno i długo marzyłaś o tym momencie. Ku twojemu zdziwieniu on także cię objął. Zamknął cię w mocnym uścisku wtulając się w ciebie. Po twoich policzkach zaczęły spływać łzy. Sama nie wiedziałaś czy to ze szczęścia, czy wzruszenia. Na pewno jedno i drugie.
W końcu odsunęliście się od siebie, po nie wiadomo jak długim czasie. Spojrzeliście sobie prosto w oczy. Jego niemalże czarne tęczówki wyglądały jak morska głębia i wydawały się nie mieć dna. Mogłabyś zatopić swoje spojrzenie w jego oczach na zawsze. Patrząc na niego zapominałaś o całym świecie. Czułaś się jak we śnie, ale on naprawdę tu był. Był tu twój Jimin... Dżimin... Dżemin. Nagle się ocknęłaś.
- Zapomniałam zanieść dżem do domu. Pewnie się martwią, że tak długo mnie nie ma. Muszę iść.
- Pójdę z tobą.
Kiwnęłaś twierdząco głową i ruszyliście w kierunku twojego domu. Gdy dotarliście na miejsce poszłaś do kuchni zanieść dżem, po czym zabrałaś chłopaka do salonu gdzie byli twoi rodzice.
- To Jimin z BTS. - oznajmiłaś
- Annyeong haseyo. - powiedział kłaniając się nisko
Na twarzach twoich rodziców wymalowało się zdziwienie i niedowierzanie.
- Co to znaczy? - usłyszałaś dyskretne pytanie mamy
- Dzień dobry. - odpowiedziałaś
- Ach tak, Annyeong haseyo. - odpowiedzieli rodzice
- To my już pójdziemy do mojego pokoju. - oznajmiłaś zostawiając w pokoju swoich rodziców, którzy nadal nie kontaktowali co i jak
- Rozgość się. - powiedziałaś, gdy już weszliście do twojego pokoju
Jimin od razu namierzył półkę na, której miałaś wszystkie ich albumy i powędrował w jej kierunku.
- Ładna kolekcja. - ucieszył się
- To moje skarby.
- Masz może jakiś marker?
- Zaraz poszukam.
Otworzyłaś szufladę, w której miałaś różne rzeczy do pisania, malowania itd, po czym wyciągnęłaś z niej poszukiwany przedmiot. Podałaś go Jimin'owi uśmiechając się.
- A teraz pozwól, że je wszystkie podpiszę.
- Naprawdę? Zrobisz to? Dziękuję.
Cieszyłaś się podskakując. Dostałaś tak zwanego napadu radości. Gdy już to zrobił oddał ci marker i usiedliście na łóżku.
- Już jutro koncert... Powinienem pójść na próbę.
- Racja, więc idź. Nie mogę cię zatrzymywać.
- Chciałabyś pójść ze mną?
- Nie chcę robić kłopotu.
- To żaden kłopot.
- Tak myślisz? Więc chcę.
- To chodźmy. Nie mamy wiele czasu.
Powiedziawszy to złapał cię za rękę i pociągnął za sobą.
Biegnąc mijaliście piszczące fanki. Na początku czułaś się trochę niezręcznie, ale z czasem zaczęło ci się to nawet podobać. Biegł wciąż trzymając cię za rękę. Czułaś się jakbyś grała w jakimś filmie. Gdy dotarliście na miejsce Jimin swobodnie otworzył drzwi do sali ćwiczeń. Za to ty trzymałaś się tyłów nie wiedząc jak się zachować.
- Oto A.R.M.Y, którą poznałem przy dziale z dżemami. - oznajmił
Słysząc to chciałaś zakopać się pod ziemie. No lepiej nie mógł cię przedstawić.
- Chciałbym żebyście ciepło ją przywitali. Zasługuje na to. - dodał
Chłopcy radośnie cię powitali, po czym zabrali się za próbę. Siedziałaś śledząc każdy szczegół choreografii i wsłuchując się w każdą nutę piosenki. To wyglądało jak prywatny koncert. Tylko dla ciebie. To co działo się teraz nawet nie miało miejsca w twoich snach.
Po zakończeniu próby Jimin odprowadził cię do domu. Cała droga minęła zaskakująco szybko w miłej atmosferze. Zatrzymaliście się przed drzwiami.
- To do jutra. - uśmiechnął się
- Do jutra.
Odwzajemniłaś uśmiech i weszłaś do domu.
Następnego dnia wstałaś wcześnie rano. Już dziś był ten dzień. Dzień o, którym tak długo marzyłaś. Szybko zjadłaś śniadanie, ubrałaś się oraz wykonałaś wszystkie inne potrzebne czynności, po czym wyszłaś z domu. Szłaś dość żwawym krokiem, by jak najszybciej zająć miejsce w kolejce. 
Pod wieczór już byłaś w środku. Miałaś miejsce pod samą sceną. Za jakiś czas na scenie pojawiło się całe BTS. Nogi aż się pod tobą ugięły. Podczas, gdy patrzyłaś na Jimin'a twoje nogi wydawały się być z waty, a twoje serce biło jak oszalałe. Przez cały koncert co chwilę nawiązywałaś z nim kontakt wzrokowy. Czułaś się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
Po zakończeniu występu przyszedł czas na spotkanie z Bangtanami twarzą w twarz. Co umożliwiał ci specjalny bilet.
Po zamienieniu paru słów z każdym z osobna w końcu dotarłaś do Jimin'a.
- Dobra robota. Było super. - powiedziałaś podekscytowana
- Starałem się.
- Wiem. Zawsze się starasz.
- Ale dziś starałem się jeszcze bardziej, ponieważ ty stałaś w pierwszym rzędzie.
Nagle rozmowę przerwało wam popędzanie. W takich okolicznościach nie mieliście za dużo czasu.
- Spotkajmy się na lotnisku przed wyjazdem. - dodał szybko
Kiwnęłaś twierdząco głową i odeszłaś.
W dniu wyjazdu pojawiłaś się na lotnisku przed czasem. Zauważyłaś sylwetkę chłopaka i ruszyłaś w jego stronę.
- Przyszłaś. - ucieszył się
Kiwnęłaś twierdząco głową szeroko się uśmiechając. W jego obecności nie potrafiłaś inaczej. Sprawiał, że uśmiech jak na złość nie chciał zejść z twojej twarzy.
- Dziś będziemy musieli się rozstać. - powiedział
Posmutniałaś. Te słowa brzmiały tak jakbyście musieli się rozstać na zawsze po długim czasie bycia razem. Jednak przecież tak nie było. Znaliście się krótko. Do tego cały czas mogłaś oglądać go w internecie. Czułaś się przy Jimin'ie swobodnie. Odczuwałaś z nim mocną więź. Darzyłaś go szczerym uczuciem, ale wiedziałaś, że jako idol nie może zostać z tobą.
- Niestety. - po twoim policzku spłynęła łza
Chłopak widząc cię w takim stanie przybliżył się do ciebie i lekko przytulił. To przekraczało twoje najskrytsze marzenia. Wtuliłaś się w niego i zamknęłaś oczy. Nie chciałaś go puszczać. Wreszcie spełniło się twoje marzenie, nie chciałaś tego stracić, ale wiedziałaś, że nie masz wyboru. Odsunęłaś się od niego.
- Musisz już iść. - oznajmiłaś ocierając łzy
Wiedziałaś, że nie powinnaś płakać tylko być wdzięczna za to co cię spotkało, ale to było silniejsze od ciebie. 
- Obiecuję, że o tobie nie zapomnę i będę robił wszystko żeby jeszcze kiedyś przylecieć do Polski... Jeśli nie przez koncert to z własnej woli.
Te słowa na nowo rozpaliły w twoim sercu ogień. Wierzyłaś w te słowa, chciałaś wierzyć. Przecież musiałaś żyć dalej. Jimin jeszcze raz przyciągnął cię do siebie i mocno przytulił. Tym razem o wiele mocniej. Trzymał cię tak jakby nigdy nie zamierzał puścić. Po dłuższej chwili odsunęliście się od siebie.
- Do zobaczenia ___.
- Do zobaczenia Jimin.



~ Kawai


Kochani, wierzmy, że marzenia się spełniają, a będzie nam się żyło weselej.. ^^


środa, 5 sierpnia 2015

" Obudziłaś się "





Numer scenariusza: 17
Tytuł: " Obudziłaś się "
Z: Ty i Park Jimin ( Jimin - BTS )
Długość: 1 częściowy 
Dla: Karmelove
Gatunek: hetero

_______


Właśnie skończyłaś się pakować nad morze. Jak zwykle spakowałaś pól swojego pokoju. Stety, niestety nie jechałaś tam odpoczywać. Załatwiłaś sobie pracę na czas wakacji. Miałaś się zajmować sprzedawaniem lodów. Wydawało ci się, że to będzie przyjemna praca, więc nie stresowałaś się zbytnio.
Pożegnałaś się z rodziną i ruszyłaś w stronę stacji kolejowej. Za niedługo nadjechał twój pociąć. Szybko do niego wsiadłaś i zaczęłaś szukać jakiegoś miejsca żeby usiąść. Udało ci się znaleźć całkiem pusty przedział. Zajęłaś miejsce koło okna. Założyłaś słuchawki, włączyłaś swoją ulubioną piosenkę i zaczęłaś się przyglądać widokom za oknem.
Na kolejnej stacji do twojego przedziału dosiadł się jakiś mężczyzna. Cały czas czułaś na sobie jego wzrok, przez co było ci niezręcznie. Postanowiłaś to zakończyć i po prostu się przesiąść. Zebrałaś swoje rzeczy i ruszyłaś w kierunku wyjścia z przedziału. Nagle mężczyzna wyciągnął swoją nogę przed siebie, zagradzając ci w ten sposób drogę.
- Chciałabym przejść. - oznajmiłaś
Jednak on ani drgnął. Postanowiłaś po prostu przejść przez przeszkodę, niestety nie udało ci się to. Mężczyzna uniósł nogę przez co zahaczyłaś o nią swoją i wylądowałaś na podłodze.
- Co to ma znaczyć?! - krzyknęłaś
Nic nie odpowiedział, tylko podniósł się z miejsca i zaczął do ciebie zbliżać. Nagle drzwi od przedziału się rozsunęły i usłyszałaś czyjś głos.
- Czy mogę się tu do...
Osoba nie dokończyła, gdy zobaczyła ciebie leżącą na podłodze.
- Wszystko w porządku? - spytał młody chłopak kucając przy tobie
Nic nie odpowiedziałaś tylko skierowałaś swoje spojrzenie na mężczyznę, który jeszcze przed chwilą cię zaczepiał. On natomiast niepocieszony nagłym zwrotem akcji szybko zabrał swoje rzeczy i wyszedł.
- Na pewno nic ci nie jest? - upewnił się i pomógł ci wstać
- Wszystko ok. Dziękuję.
- Mógłbym tu usiąść?
Kiwnęłaś twierdząco głową i uśmiechnęłaś się lekko, po czym zajęłaś swoje miejsce. Reszta drogi minęła w milczeniu.
Pociąg zaczął się zbliżać do twojej stacji. Szybko wstałaś i zaczęłaś ogarniać swoje rzeczy.
- Też teraz wysiadam. Pomogę ci z bagażem. - oznajmił
- Dziękuję, ale poradzę sobie sama. Twoja torba też na pewno nie jest lekka.
- To żaden problem. - uśmiechnął się
Gdy już wydostaliście się na zewnątrz podziękowałaś po czym każdy z was poszedł w swoją stronę. 
Już za jakieś 15 minut byłaś na miejscu. Twoja pracodawczyni zaprowadziła cię do pokoju w, którym będziesz mieszkać żebyś zostawiła swoje rzeczy. Po czym wzięła cię ze sobą żeby wszystko ci pokazać i wytłumaczyć. Twoim miejscem pracy miała być budka z lodami po drodze na plażę. Zapowiadało się miło.
- Oczywiście nie będziesz tu pracować sama. W tym miejscu są potrzebne co najmniej dwie osoby. - powiedziała kobieta
Trochę się zdziwiłaś. Myślałaś, że będziesz tu sama. Z jednej strony ucieszyło cię to. Zawsze raźniej i będzie z kim porozmawiać.
- Zaczynasz od jutra. Teraz idź się zregenerować po podróży. - dodała
Poszłaś do swojego pokoju i rzuciłaś się na łóżko. Trochę się bałaś przez świadomość, że jutro czeka cię ciężki pierwszy dzień. Byłaś też ciekawa z kim będziesz spędzać większość swojego czasu.
Następnego dnia miałaś pobudkę o 7. Szybko coś zjadłaś, ogarnęłaś się i poszłaś do pracy. Gdy dotarłaś na miejsce zauważyłaś jakąś dziewczynę. Uradowana podeszłaś do niej.
- Cześć. Będziemy razem pracować? - zagadałaś
- Słucham? Nie, nie. Ja tylko przyniosłam wam serwetki. Twój pomocnik już czeka.
Uśmiech trochę ci spadł, ale nie traciłaś nadziei. Weszłaś do budki i ujrzałaś znajomego ci już chłopaka.
- O. Więc to z tobą mam pracować? Super! - ucieszył się
Widząc jego głupkowaty uśmiech mimowolnie się uśmiechnęłaś. Wolałabyś żeby to była dziewczyna, ale z nim mogło być zabawnie. Do tego masz u niego dług.
- A tak w ogóle to co to za spóźnianie się pierwszego dnia pracy? - spytał
- To nie ja się spóźniłam tylko ty przyszedłeś za wcześnie. - obroniłaś się
- Phi. Chyba od dziś będę zmuszony być twoim prywatnym budzikiem.
- Nawet nie próbuj. - zaśmiałaś się
- Jestem Jimin. - podał ci rękę
- A ja ___.
Za jakiś czas przyszli pierwsi klienci. Kolejka rosła i rosła. Nawet nie podejrzewałaś, że będziecie mieli taki ruch. Gdy obsłużyliście ostatniego klienta ledwo żywi usiedliście na podłodze.
- Jeśli każdy dzień ma tak wyglądać to chyba zwariuję. - powiedziałaś
- Jak możesz tak mówić? Czy moje towarzystwo naprawdę jest aż tak uciążliwe?
- Przecież nie o to mi chodzi. Mówię o tempie pracy. - potargałaś mu włosy
- Zepsułaś moją fryzurę... Aish. Naprawdę. Co powinienem teraz z tobą zrobić?
- No nie obrażaj się.
- Spytałem jaką chcesz karę.
- Przepraszam... Nie wiedziałam, że aż tak cię to ruszy.
Nagle zbliżył się do ciebie na niebezpieczną odległość. Odsunęłaś się, ale nie wiele ci to dało, bo tuż za tobą była ściana. Znowu zaczął się do ciebie zbliżać. Już czułaś jego oddech na swoich ustach.
- Dzień dobry. Chciałbym kupić loda.
Szybko podnieśliście się z ziemi i wróciliście do pracy.
- Co to ma być? Zamówiłem średniego, a nie małego. - zwrócił ci uwagę klient 
- Przepraszam. Zrobię nowego.
- Dobra, ale tego też mi daj.
- Słucham?... Ale...
- W takim razie płaci pan za dwa. - wtrącił Jimin
- Ja płacę, więc wymagam.
- Wymaga pan darmowego loda. Takie rzeczy to nie u nas. Do widzenia. - dokończył sprawę Jimin
- Co ty wyprawiasz? Przez ciebie straciliśmy klienta. - powiedziałaś
- Wolałabyś żeby tak cię traktował?
- No nie. Dziękuję ci... znowu.
- Nie ma za co. Po prostu postaraj się bardziej stawiać na swoim. - powiedział ze zmartwionym wyrazem twarzy
Po zakończonej pracy każdy z was poszedł do swojego pokoju. Byłaś tak padnięta, że szybko zasnęłaś.
Następnego dnia obudziło cię głośne pukanie do drzwi. Szybko zerwałaś się z łóżka. Zarzuciłaś na siebie szlafrok i poszłaś je otworzyć. Gdy to zrobiłaś ujrzałaś swoją szefową.
- ___ szybko zbieraj swoje rzeczy i chodź za mną. - powiedziała kobieta
- Dlaczego tak nagle? Coś się stało?
- Przyjechali nowi pracownicy. Zabrakło mi pokoi, więc muszę cię dołączyć do kogoś.
Zaczęłaś zbierać swoje rzeczy. Po czym poszłaś za kobietą zostając w piżamie. Liczyłaś, że chociaż teraz trafisz na jakąś towarzyszkę do rozmów. Gdy dotarłyście na miejsce kobieta zapukała po czym weszła do środka prowadząc cię za sobą. Weszłaś do środka i ujrzałaś nikogo innego jak zdziwionego Jimin'a.
- Jimin to twoja nowa współlokatorka. Z racji tego, że pracujecie razem musicie dzielić ze sobą pokój. - oznajmiła kobita
Było po nim widać, że jest z tego powodu bardziej zadowolony niż przeciwny. Za to ty miałaś trochę inne zdanie.
- Czy mogłaby pani może przenieść mnie do jakiejś dziewczyny? - spytałaś starając się być grzeczna
- Jeśli nie pasują ci te warunki to możesz zrezygnować i wrócić do domu.
Kobieta spojrzała na ciebie jakby oczekiwała odpowiedzi. Widząc, że nie zamierzasz już nic powiedzieć opuściła pokój. Stałaś dalej przy drzwiach trzymając wszystkie swoje rzeczy.
- Co tak stoisz? Rozgość się. - usłyszałaś głos Jimin'a
Podeszłaś do szafy i zaczęłaś układać swoje rzeczy. Gdy już skończyłaś wzięłaś do ręki swój telefon i usiadłaś na jednym z krzeseł, które stały przy małym stoliku. Spojrzałaś na wyświetlacz i uświadomiłaś sobie, że dziś niedziela. Jedyny wolny dzień od pracy w tygodniu. Postanowiłaś wykorzystać ten czas. Wyjść na miasto, przejść na plażę itd. Przełożyłaś torebkę przez ramię i ruszyłaś do drzwi.
- Wychodzę. - oznajmiłaś
- Dokąd?
- Przejść się.
- Chodźmy razem! - krzyknął i poderwał się z łóżka
Poszliście na plażę. Ludzi oczywiście było jak mrówek. Po długim marszu w końcu znaleźliście kawałek wolnego miejsca i rozłożyliście koc. Gdy siedziałaś widziałaś kontem oka jak Jimin co chwilę się do ciebie przysuwa. Wydawało ci się to śmieszne i urocze jednocześnie. Czy on naprawdę myślał, że tego nie widzisz? Za jakiś czas temperatura wymusiła u niego ściągnięcie koszulki. Ten widok spowodował, że twoje poliki zalała fala rumieńców.
- Chyba ci się twarz spaliła na słońcu. - usłyszałaś jego głos
- To nie to.
- Więc co? - spytał z głupkowatym uśmiechem
- Przestań udawać, że nie wiesz i zostaw mnie w spokoju.
- Też powinnaś zdjąć koszulkę.
- Nie ma takiej potrzeby.
- Współczuję dziewczynom. Wolą się gotować w ubraniach niż je zdjąć, bo się wstydzą.
- Przestań już.
- Aaa rozumiem. Po prostu nie masz się czym pochwalić. Nawet nie wiesz ile potrzeba wysiłku żeby osiągnąć taki ABS jak...
Nie zdążył dokończyć, bo skoczyłaś na niego. Przeturlaliście się i skończyło się na tym, że wisiałaś nad Jimin'em.
- Powiedziałam " Przestań już ".
- Nie wiem czy jesteś świadoma jak fajnie musimy teraz wyglądać.
Znowu ten głupkowaty uśmiech. Poirytowana zeszłaś z niego i poszłaś w kierunku wody żeby zamoczyć się do kostek. Nie miałaś ochoty wchodzić dalej. Woda wydawała ci się za zimna.
- Idziemy popływać? - spytał Jimin
- Nie mam ochoty.
- Proszę.
Powiedziawszy to zrobił taką słodką minę, że uległaś. Szczenięce spojrzenie było czymś co zawsze cię ugięło. Poszłaś zostawić swoje rzeczy na kocu i wróciłaś do chłopaka. Niespodziewanie poczułaś jak chwycił twoją rękę. Zdziwiona spojrzałaś na niego. Jednak on jakby nigdy nic ruszył przed siebie. Gdy doszliście do momentu, że wody miałaś do około pasa puścił twoją rękę.
- Możemy już płynąć? - spytał
Kiwnęłaś twierdząco głową i popłynęliście. Gdy tak płynęłaś przed siebie mając przed oczami tylko wielkie morze. Ze świadomością, że on płynie koło ciebie. Poczułaś jak robi ci się ciepło na sercu.
Wróciliście na brzeg i zaczęliście zbierać swoje rzeczy, ponieważ powoli robiło się ciemni. Na plaży już zrobiło się luźniej, a twoimi włosami zaczął się bawić chłodny wiatr.
- Jimin... - zaczęłaś
- Hm?
- Mógłbyś poczekać ze mną na zachód słońca?
Chłopaka widocznie zdziwiła ta propozycja z twojej strony. Jednak było widać, że go to cieszy.
- Pewnie. - uśmiechnął się ciepło
Usiedliście na piachu. Poczułaś jak objął cię jedną ręką i mocno do siebie przytulił. Oparłaś głowę o jego ramię i zapomniałaś o całym świecie. W tym momencie nic się dla ciebie nie liczyło. Nic oprócz Jimin'a. Zachód słońca wydawał ci się piękniejszy niż zwykle, a twoje serce biło o wiele szybciej. Gdy słońce już się schowało za horyzont wstaliście z miejsca i ruszyliście w drogę powrotną.
Cały czas miałaś w głowie sytuację sprzed kilku minut. Wystarczyło, że pomyślałaś o tym jak siedzieliście przytuleni do siebie, a twoją klatkę piersiową zalewało ciepło. Nagle z rozmyślań wyrwało cię głośne trąbienie samochodu, które zabrzmiało w całej twojej głowie. Odwróciłaś się i oślepiły cię mocne światła samochodu. Strach aż cię sparaliżował. Nie zdążyłaś zareagować. Po chwili poczułaś mocne szarpnięcie do tyłu. Upadłaś na chodnik. Mocno uderzając o niego głową.
- Wszystko w porządku?! Nic ci nie jest?! ___! ___! ___!!!
Słyszałaś czyjś głos, który brzmiał jak echo. O twoje uszy obijały się dźwięki jakby ktoś krzyczał do studni. Rozchyliłaś lekko powieki i jedyne co ujrzałaś to rozmazany obraz. Po chwili wszystko zniknęło, a ty straciłaś kontakt ze światem...
Otworzyłaś oczy. Dookoła panowała cisza i mrok. Poczułaś, że leżysz na czymś miękkim. Podniosłaś się do siadu.
- Ktoś tu jest? - odezwałaś się
Po wypowiedzeniu tych słów coś gwałtownie się na ciebie rzuciło. Aż z pozycji siedzącej znowu miałaś leżąc.
- Obudziłaś się. - usłyszałaś znajomy głos
- Jimin?
- Nawet nie wiesz jak bardzo się martwiłem.
Chłopak leżał na tobie mocno cię obejmując. Poczułaś jak po jego policzku, który przylegał do twojego spłynęła łza. Po chwili jednak podniósł się. Dając ci możliwość oddechu.
- Tak bardzo się bałem, że nie odzyskasz przytomności. Wiesz ile godzin tak leżałaś? Już jest środek nocy.
- Siedziałeś tu przez ten cały czas? - spytałaś
Kiwnął twierdząco głową. Przytuliłaś się do niego i oparłaś głowę na jego klatce piersiowej. Słyszałaś jak bardzo niespokojne było jego serce.
- Przepraszam, że musiałeś się o mnie martwić przez moją nieostrożność.
- Nie przepraszaj.
Jimin zmęczony płaczem i czuwaniem przy tobie opadł na łóżko i po chwili zasnął. Uśmiechnęłaś się i pogładziłaś go po włosach. Położyłaś się koło niego i spaliście tak całą noc.
Rano, gdy tylko otworzyłaś oczy ujrzałaś parę błyszczących oczu wpatrujących się w ciebie. Znowu zrobiło ci się ciepło na sercu, a na twarzy zagościł uśmiech.
- Obudziłaś się.
- Mhm... Teraz już zawsze chcę się budzić przy tobie.




~ Kawai