środa, 3 lutego 2016

" Remont... "






Numer scenariusza: 23
Tytuł: " Remont... "
Z: Ty i Kim NamJoon ( Rap Monster - BTS )
Długość: 1 częściowy 
Dla: Kurona Amane
Gatunek: hetero



_______


Słońce, śpiew ptaków, ciepły i lekki wiat. Biegłaś przez łąkę. Zero zobowiązań i całkowita wolność. Czułaś się taka spokojna. Wiatr bawił się twoimi włosami, a słońce grzało ciało. Właśnie tego było ci trzeba.
Nagle twe uszy zakuł głośny i dość wkurzający dźwięk. Ocknęłaś się i rozejrzałaś dookoła. Wszyscy uczniowie słysząc dzwonek usiedli przodem do tablicy. Otworzyłaś zeszyt tak jak nakazał wam nauczyciel i spojrzałaś przez okno. Chlapa, błoto, deszcz. Padało już od paru dni. W taką pogodę byłaś bardzo senna i ciężko ci było skupić się na czymkolwiek.
- Czeka was przygotowanie referatów. W związku z tym zostaniecie podzieleni na grupy dwuosobowe. Żeby było sprawiedliwie sami wylosujecie swojego towarzysza.
Powiedziawszy to nauczycielka wskazała na pudełko z karteczkami. Losować miała pierwsza połowa uczniów, gdy na karteczkach znajdowała się ich druga połowa.
Wzięłaś jedną z nich i wróciłaś do swojej ławki. Rozwinęłaś kawałek papieru, a uśmiech spadł ci z twarzy. " Kim NamJoon"
Załamana spojrzałaś na drugi koniec sali gdzie siedział chłopak. NamJoon był najgorszym uczniem w całej klasie. Często spóźniał się na lekcje, nie odrabiał prac domowych, a jego oceny wyglądały tak jakby nawet nie próbował się uczyć. Czułaś, że teraz całe przygotowanie referatu leży w twoich rękach. Lepiej trafić nie mogłaś.

***

Po zakończeniu zajęć wszyscy opuściliście klasę. Widząc stojącego na korytarzu kolegę do współpracy podeszłaś do niego.
- Właśnie cię wylosowałam, więc mam nadzieję, że chociaż trochę się postarasz.
Powiedziałaś obojętnym tonem i minęłaś go nie czekając nawet na odpowiedź.
- To kiedy zaczynamy?
Zatrzymałaś się i odwróciłaś w jego stronę. Szczerze nie spodziewałaś się tego z jego strony. Na jego twarzy gościł uśmiech i dość mocno widoczny zapał do pracy.
- Możemy nawet już dziś.
- Mogę przyjść do ciebie? U mnie w domu jest remont i póki co nie ma warunków.
- Nie ma sprawy.
Podałaś mu swój adres, ustaliłaś godzinę, oraz wymieniliście się numerami telefonów.
- To do zobaczenia później.
Powiedział NamJoon uśmiechając się. Odwzajemniłaś uśmiech i odeszłaś. Byłaś mile zaskoczona. Myślałaś, że ciężko ci będzie się z nim dogadać, zagonić do pracy. Jednak całkowicie się myliłaś, pod każdym względem. Bardzo cię ciekawiło skąd u niego tak nagła zmiana, a może to ty po prostu nie miałaś okazji lepiej go poznać.

***

Słysząc dzwonek u drzwi szybko poleciałaś je otworzyć. Wpuściłaś chłopaka do środka, po czym zaprowadziłaś go do swojego pokoju.
- Mieszkasz sama?
Usłyszałaś po chwili. Nieco zdziwiona spojrzałaś w jego stronę.
- Nie. Mieszkam z rodzicami.
- No tak... rozumiem.
- A dlaczego pytasz?
- Z ciekawości.
Nie drążąc dalej tematu przeszliście do pracy. NamJoon naprawdę bardzo się angażował, a współpraca z nim to czysta przyjemność. W końcu nie wytrzymałaś i powiedziałaś:
- Widzę, że jesteś bardzo pracowity i sprawia ci to radość, więc dlaczego w szkole idzie ci tak słabo?
Chłopak słysząc te słowa spoważniał. Spuścił nieco głowę błądząc wzrokiem po podłodze. Wyglądał jakby nie wiedział co ma ci odpowiedzieć.
- Zwykłe lenistwo.
Powiedział po chwili, wyciskając na ustach sztuczny uśmiech.
- Na pewno?
W odpowiedzi na twe słowa jedynie kiwnął twierdząco głową i zabrał się do dalszej pracy przy referacie. Jeszcze przez chwilę przyglądałaś mu się uważnie, po czym dołączyłaś do roboty.

Pracowaliście jeszcze parę godzin. Jednak w pewnym momencie zmęczenie kazało wam skończyć. Czasami zmęczenie psychiczne bywa gorsze od tego fizycznego.
- To widzimy się jutro?
Spytałaś odprowadzając kolegę do drzwi.
- Tak... i dziękuję ci za dzisiaj.
- To nic takiego.
Wymieniliście się uśmiechami po czym chłopak zniknął za drzwiami.

***

Dziś była sobota, więc umówiłaś się z NamJoon'em, że przyjdzie do ciebie wczesnym popołudniem. Usłyszałaś pukanie do drzwi i szybko poszłaś je otworzyć.
- Cześć ___.
- Hej NamJo... Co ci się stało?
Chłopak miał wyraźnie zranioną wargę.
- Zraniłem się podczas pomocy przy remoncie.
- Ale to wygląda jakby ktoś cię uderzył.
- Powiedziałem ci już coś na ten temat.
Powiedział niespokojnie. Wyglądał na zdenerwowanego, że tak szczególnie zwracasz na to uwagę.
- Jesteś pewny?... Mi naprawdę możesz powiedzieć.
- Już ci powiedziałem.
Zmierzył cię groźnym wzrokiem i ruszył do twojego pokoju, a ty za nim. Czułaś, że nie mówi ci prawdy. Inaczej nie zachowywałby się w ten sposób. Jednak z drugiej strony nie było się co dziwić. Wcale nie byliście ze sobą tak blisko.
Zajęliście się referatem nie rozmawiając o niczym innym. Mimo wszystko nie mogłaś się skupić. Ciągle wydawało ci się, że dzieje mu się krzywda. Ta myśl nie dawała ci spokoju.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz?
Z rozmyślania wyrwał cię znajomy głos.
- To tylko... Zamyśliłam się.
- Nie wierzysz mi prawda?
- To nie tak. Po prostu się o ciebie martwię.
- Nie ma powodu żebyś musiała się martwić, więc troszcz się o siebie.

***

Po pracowitym dniu zmęczona padłaś na łóżko. Wtuliłaś się w pościel i westchnęłaś głośno. Poleżałaś tak chwilę po czym zgasiłaś lampkę nocną, która stała na szafce przy łóżku. Nie mogłaś zasnąć ciągle męczyły cię różne przemyślenia na temat NamJoon'a. Z jednej strony wcale nie znałaś go tak dobrze. Jednak z drugiej wiedziałaś, że wcale nie jest taki zły jak myślałaś. Okazał się być fajną osobą i możesz zaprzeczać, ale naprawdę go polubiłaś. Lubiłaś go i zaczęłaś się o niego martwić. Może nie powinnaś, ale bałaś się, że coś mu się stanie jeśli będzie ukrywał prawdę. Gdy tak rozmyślałaś i rozmyślałaś w końcu złapał cię sen.

***

Obudził cię dźwięk twojego telefonu. Leżałaś jeszcze chwilę zanim zaczęłaś kontaktować. Chwyciłaś hałaśliwy przedmiot i przyłożyłaś do ucha.
- Halo.
- ___. Mogę teraz do ciebie przyjść?! Proszę!
Gwałtownie podniosłaś się do siadu, a serce przyspieszyło.
- NamJoon co się dzieje?!
- Powiem ci wszystko, gdy przyjdę.
- Potrzebujesz pomocy?... NamJoon? NamJoon?!
Rozłączył się. Podczas rozmowy jego głos drżał. Płakał. Szybko zarzuciłaś szlafrok na plecy i pobiegłaś do drzwi wejściowych. Otworzyłaś je i wybiegłaś na zewnątrz. Na dworze była straszliwa mgła. Twój strój był całkowicie nieodpowiedni jak na taką temperaturę. Jednak ani trochę nie było ci zimno, a wręcz gorąco. Byłaś taka wystraszona, że aż cała drżałaś. W końcu ujrzałaś sylwetkę chłopaka wyłaniającego się ze mgły. Szybko podbiegłaś do niego i złapałaś ciągnąc w stronę swojego domu. Zaprowadziłaś go przez ciemne mieszkanie do swojego pokoju. Posadziłaś na łóżku po czym zapaliłaś światło. Dopiero teraz ujrzałaś w jak tragicznym jest stanie. Zmęczone, podkrążone oczy, pokaleczone ręce i krew spływająca po twarzy.
- Co ci się stało?
Zaczęłaś płakać. Zakryłaś usta dłonią i padłaś przed nim na kolana.
- Słabo mi ___.
Szybko przyprowadziłaś się do porządku. Wstałaś i pobiegłaś po apteczkę oraz szklankę wody. Po czym biegiem wróciłaś do pokoju.
- Szybko pij.
Nakazałaś mu i zajęłaś się odkażaniem ran. Momentami aż syczał z bólu, ale był całkowicie świadomy w jakiej znajduje się sytuacji, więc znosił to dzielnie. Gdy zakończyłaś rolę pielęgniarki usiadłaś przed nim na łóżku.
- Przepraszam cię ___. Tak bardzo cię przepraszam.
- Nie przepraszaj tylko powiedz mi co się stało.
- W moim domu nie ma żadnego remontu.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- To, że pracowaliśmy u ciebie, a nie u mnie. Ta rana na wardze... To wszystko nie było przez remont.
- Więc co się dzieje?
- To wszystko przez mojego ojca.
W twoich oczach zaczęły zbierać się łzy. Już wszystko zrozumiałaś.
- Więc szło ci w szkole tak źle, marnowałeś się przez ten cały czas, bo nie miałeś warunków?
- Tak.
Łzy zaczęły spływać po twoich policzkach. Zbliżyłaś się do chłopaka i mocno w niego wtuliłaś. Nauczyciele go nie lubili, a dzieciaki z klasy wytykały palcami, ponieważ zawsze był najgorszy we wszystkim. Wcale nie dlatego, że nie chciał. Lecz dlatego, że nie mógł. Musiał tak bardzo cierpieć przez ten cały czas. Przytuliłaś go jeszcze mocniej. Mocząc łzami jego koszulkę.
- Co planujesz teraz zrobić?
Wydusiłaś z siebie drżącym głosem.
- Nie chcę już tam wracać... Muszę uciec.
- Uciec? Dokąd? Zostań u mnie. Namówię rodziców.
- Nie mogę tego zrobić.
- Dlaczego?
- Nie chcę robić kłopotu.
- Kłopotu?
Odsunęłaś się od niego i spojrzałaś mu prosto w oczy. Były takie piękne, ale zmęczone i smutne. Nie mogłaś tego znieść.
- To żaden kłopot, skoro chodzi tu o twoje życie.
- Nawet jeśli bym tu został... Mój ojciec i tak by mnie znalazł.
- To nie możliwe. Jak mógłby cię znaleźć akurat tutaj skoro miasto jest takie ogromne?
- Uwierz mi, że jest do tego zdolny.
- I tak zostań. Moi rodzice już się tym zajmą.
- Nie, nie, nie, nie, nie. Nie ___. Nie.
Zaśmiał się przez łzy. Spojrzałaś na niego zdziwiona.
- Ty naprawdę nic nie rozumiesz... Mój ojciec nie jest człowiekiem.
Zesztywniałaś. Nie mogłaś się ruszyć, ani nic powiedzieć. Całkowicie nie rozumiałaś, nie mogłaś uwierzyć w to co usłyszałaś.
- Mój ojciec nie żyje... Popełnił samobójstwo, gdy został otoczony przez policję... Miesiąc wcześniej zabił moją matkę... Po tym wszystkim jego dusza błąka się po ziemi i mnie dręczy... Jest naprawdę niebezpieczny. Jeśli tu zostanę... Ty jak i cała twoja rodzina będziecie w dużym niebezpieczeństwie.
- Błagam powiedz, że to nie prawda.
- Niestety nie mogę.
- Dlaczego ujawniasz to dopiero teraz?! Musiałeś cierpieć przez tak długi czas!
Krzyczałaś nie mogąc opanować płaczu. To wszystko to dla ciebie stanowczo za dużo. Tak bardzo chciałaś mu pomóc, ale czułaś się całkowicie bezradna.
- Błagam powiedz mi jak mogę ci pomóc.
- Nie ma ci takiego... Przepraszam.
Chwycił twoją głowę i przytulił do swojej klatki piersiowej.
- Naprawdę cię polubiłam NamJoon.
- Ja ciebie też ___.
Poczułaś jak twoje włosy stają się mokre od jego łez. Serce biło mu tak niesamowicie szybko jakby zaraz miało wyskoczyć.
- Jednak jest coś jednego, o co chciałbym cię poprosić... Proszę, spędźmy razem jeden, ostatni dzień.

***

Ten dzień chcieliście spędzić jak zwykli, szczęśliwi nastolatkowie. Poszliście na kręgle, do kina. Wspólne spędzanie czasu dawało wam naprawdę wiele radości.
Gdy zaczęło się już robić ciemno poszliście do parku i usiedliście na jednej z ławek. Przez dłuższy czas wpatrywaliście się w siebie nawzajem nie wypuszczając z ust ani jednego słowa. Przysunęłaś się do niego i przytuliłaś. Byłaś taka szczęśliwa i smutna jednocześnie. Nie chciałaś żeby to się skończyło. Unieśliście głowy do góry przyglądając się milionom błyszczących punkcików na niebie.
- Niedługo tam będzie mój dom.
Odsunęłaś się od chłopaka i spojrzałaś na niego pytająco.
- Chyba nie myślisz o... Nie pozwolę ci tego zrobić.
- Cóż innego mi pozostało?
Zaśmiał się bezradnie.
- Krzywdząc siebie skrzywdzisz mnie. Proszę nie rób tego.
Powiedziałaś ze szklankami w oczach. Nie chciałaś pozwolić, by zrobił coś głupiego. Nie mogłabyś z tym normalnie żyć.
Chwycił twoje zimne dłonie w swoje i spojrzał ci prosto w oczy.
- Dobrze... Nie zrobię nic lekkomyślnego, ale i tak będziemy musieli się rozstać... Jutro wyjeżdżam.
- Rozumiem. Skoro tak musi być.

***

Żegnałaś go na lotnisku starając się powstrzymać cisnące ci się do oczu łzy. Tak bardzo chciałaś by z tobą został. Chciałaś by był przy tobie. Jednak wiedziałaś, że to nie możliwe.
Stanęłaś na palcach i pocałowałaś go w policzek na pożegnanie.



~ Kawai


Tak przy okazji pozwolę sobie przypomnieć o tym scenariuszu: " Chcę żyć "
Nie mam pojęcia jak to się stało, ale był on przez jakiś czas w wersjach roboczych. Mimo, że go udostępniłam.
Zatem jeśli jeszcze ktoś nie czytał to zapraszam. ^^