poniedziałek, 22 grudnia 2014

" Magia Świąt "



Numer scenariusza: 10
Tytuł: " Magia Świąt "
Z: Ty i Kim NamJoon ( Rap Monster - BTS )
Długość: 1 częściowy 
Dla: Sylwia 
( Przepraszam, że tyle to trwało zanim zrealizowałam kolejne zamówienie, ale jak wiadomo szkoła, wystawianie ocen i inne obowiązki zajmują większość czasu i siły. Ten scenariusz jest trochę inny niż poprzednie i mam nadzieję, że wam się spodoba. Fajnie by było gdybyście napisali swoje opinie w komentarzu. :) Mało osób komentuje, a szkoda. ^^  Więc Miłego Czytania Kochani. )


_______

Szłaś ciemną ulicą całkiem sama bez żadnej żywej duży w pobliżu. Mimo, że było już ciemno postanowiłaś wybrać się na spacer. Bardzo lubiłaś nocne spacery zwłaszcza teraz, gdy w powietrzu wisiała atmosfera Świąt, a z nieba prószył delikatny śnieg. Po pracowitym dniu, lepieniu pierogów, pieczeniu pierniczków i ubieraniu choinki taki spacer był wspaniałym wypoczynkiem. Stawiałaś wolne kroki jeden po drugim pozostawiając na gładkiej powierzchni śniegu swoje ślady. Wszystko wyglądało teraz tak jakby ktoś obsypał całe miasto cukrem pudrem.
- Ładnie to tak samemu po ciemku chodzić?
Usłyszałaś nagle czyjś głos i natychmiast zaczęłaś się rozglądać dookoła. Jednak nikogo nie zauważyłaś.
- Może tylko mi się wydawało. - powiedziałaś sama do siebie i ruszyłaś dalej
- Nie odpowiesz mi?
Usłyszałaś ponownie i znowu zaczęłaś śledzić wzrokiem całą okolicę. Nagle zauważyłaś w ciemnej uliczce zawieszone na tobie spojrzenie. Na ten widok całe twoje ciało przeszły ciarki. Stanęłaś jak wryta nie mogąc zrobić ani najmniejszego ruchu. Postać wysunęła się z mroku, a twoim oczom ukazała się sylwetka młodego chłopaka.
- Kim jesteś? - spytałaś niepewnie
- Gdybym ci powiedział... i tak byś nie uwierzyła. - powiedziawszy to spojrzał na ciebie, a twoje ciało znowu przeszły ciarki. Zresztą miałaś tak za każdym razem kiedy tylko na ciebie spojrzał.
- Lepiej idź już do domu. Nie sadzisz, że jest za ciemno na takie spacery?
Skinęłaś delikatnie głową uciekając wzrokiem i ruszyłaś w stronę domu. Gdy się odwróciłaś cały czas czułaś na sobie jego spojrzenie. Mimo, że z każdym krokiem oddalałaś się coraz bardziej czułaś jak by był koło ciebie.
Gdy dotarłaś na miejsce szybko wbiegłaś do domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Zdjęłaś niepotrzebne ubrania i ruszyłaś w stronę swojego pokoju, gdy do niego weszłaś aż cię zatkało. 
Choinka która stała na parapecie wyglądała tak, że ciężko było nazwać ją choinką. Zostały z niej tylko suche gałązki. Wyglądała jakby stanęła w ogniu, ale o dziwno żadna rzecz w jej okolicy nie była uszkodzona. Przestraszona złapałaś choinkę aby wywalić ją do kosza. Gdy to zrobiłaś cicho syknęłaś. Choinka cały czas była strasznie gorąca. To wszystko było zbyt dziwne. Postanowiłaś, że pójdziesz się umyć i położysz spać, żeby jak najszybciej zakończyć ten dzień. Zabrałaś potrzebne rzeczy i poszłaś do łazienki.
- Ta choinka i tak już była brzydka. Chyba ci jej nie szkoda, co?
Usłyszałaś i szybko złapałaś za ręcznik szczelnie się nim owijając.
- Kto tu jest? - spytałaś panicznie wymachując szczoteczką do zębów
Nagle szczoteczka wypadła ci z ręki, a ty bezsilnie oparłaś się o ścianę. Twoje oczy wpatrzone były w taflę lustra w której odbijała się postać chłopaka. Tego samego którego spotkałaś gdy byłaś na spacerze.
- Co...? Jak ty tu...? Wyłaź z łazienki.
- To mnie z niej wyprowadź. - powiedział nasuwając podejrzany uśmiech na swoją twarz
Odwróciłaś się od lustra rzeby go wywalić z łazienki jednak nikogo nie zobaczyłaś. 
- Chyba sam wyszedł. Tyle wygrać. - odetchnęłaś z ulgą
Ponownie odwróciłaś się w stronę lustra aby umyć zęby i zamarłaś. Jego odbicie cały czas widniało na lustrze. 
- Nie nie nie...! Co to ma być?! Odejdź!!! - krzyknęłaś przerażona 
Odpowiedział ci śmiech, a ty przerażona padłaś na ziemię.
- Boisz się?
Usłyszałaś po chwili i szybko zacisnęłaś powieki zwijając się w kłębek.
- Kim jesteś i czego chcesz? - szepnęłaś
- Jestem zwanym potocznie diabłem. Czego chcę? Zniszczyć Święta?
Uniosłaś delikatnie głowę i ujrzałaś go przed sobą. Nie w odbiciu lustra, ale naprawdę.
- A więc... zamierzasz mnie dręczyć, aż w końcu znienawidzę święta?
- Mądra dziewczynka. - opowiedział uśmiechając się
- Jesteś potworem.
- Masz rację. - uśmiechną się jeszcze bardziej
- I tak nie przestanę kochać Świąt, więc możesz już sobie iść.
- Takim gadaniem jeszcze bardziej mnie prowokujesz. - powiedział i wyszedł z łazienki
Po chwili usłyszałaś dźwięk zamykających się drzwi wyjściowych. Wyszedł, a ty cały czas leżałaś na podłodze cała się trzęsąc.
Gdy po wyjściu z łazienki stanęłaś przed drzwiami do swojego pokoju nie wiedziałaś czy masz je otworzyć czy nie. Bałaś się co może cię za nimi czekać. Jenak po chwili złapałaś klamkę i weszłaś do środka. Wszystko było w porządku. Nie działo się nic dziwnego.
- Może to faktycznie tylko przemęczenie. Jutro znowu wszystko będzie normalnie. - powiedziałaś w myślach
Weszłaś do łóżka, nakryłaś się kołdrą i położyłaś palec na pstryczku od lampki nocnej. Zastanowiłaś się chwilę i postanowiłaś, że jednak zaśniesz przy włączonym świetle. Byłaś tak mocno padnięta, że od razu zasnęłaś.
Obudziłaś się w środku nocy i powoli otworzyłaś oczy. Cały pokój okrywało czerwone światło.
- Lampka się zepsuła czy co?
- Nie obudziłem cię prawda?
Usłyszawszy to aż podskoczyłaś i szybko przeniosłaś wzrok na postać stojącą koło twojego łózka.
- Znowu ty? Nie, wcale mnie nie obudziłeś. - opowiedziałaś stanowczo udając odważną
- Jesteś uparta. Przez to coraz bardziej zaczynam cię lubić. - zaśmiał się
- To on ma w ogóle jakieś uczucia? - zapytałaś się sama siebie w myślach
- Co tak myślisz? I tak nie uda ci się mnie stąd wygonić.
W tym momencie zaczęłaś się zastanawiać jakby go wywalić ze swojego pokoju.
- Kurcze nie mogę zasnąć. Chyba posłucham sobie kolęd. - powiedziawszy to włączyłaś jedną z nich
- Wyłącz to! - powiedział zdenerwowany
- Dlaczego? Pośpiewaj razem ze mną. - powiedziałaś i zaczęłaś śpiewać
- Przestań!!
- A no tak, pewnie nie znasz słów. Siadaj. Nauczę cię.
Złapałaś go za rękę i posadziłaś na łóżku koło siebie. Jego ręce były zimne. Był tak chłodny jakby wszystko dawno w nim umarło.
Mimo, że próbowałaś go zachęcić do śpiewania ani razu tego nie zrobił, ale już nie kazał ci przestać ani wyłączyć tylko spokojnie siedział. Wyglądał jakby mocno się nad czymś zastanawiał. Za jakiś czas zmęczona nieświadomie padłaś mu na kolana. Wcale cię nie odepchnął, ani nie kazała ci wstać. Czułaś jak delikatnie gładzi twoje włosy. Jego dotyk natychmiast się ukołysał i zasnęłaś.
Obudziłaś się rano z głową na poduszce, przykryta kołdrą. Czy to wszystko ci się śniło? Ty jednak wiedziałaś, że to nie był sen.
Twoi rodzice pojechali do dziadków pomóc im w przygotowaniach do Świąt przez co zostałaś sama w domu na parę dni. Musiałaś pójść na zakupy i ugotować sobie coś do jedzenia. Wstałaś, ubrałaś się i wyszłaś z domu zamykając za sobą drzwi. Gdy znalazłaś się już na zewnątrz znowu poczułaś ten klimat Świąt. Wszystko było zakryte przez biały puch, a dachy zdobiły błyszczące sople lodu. Korony drzew okrywały kolorowe lampki, a na latarniach wisiały różne ozdoby. Szłaś tak zamyślona, aż nagle poczułaś jak ktoś wyciągnął ci z kieszeni portfel.
- Mój portfel. Hej! Wracaj tu!! - krzyknęłaś
Zaczęłaś biec za złodziejem. Już prawie go dogoniłaś gdy nagle poślizgnęłaś się na lodzie i padłaś na ziemię. W twoich oczach zaczęły gromadzić się łzy. Uniosłaś głowę i ujrzałaś czyjąś sylwetkę która zadała złodziejowi kilka mocnych ciosów i odzyskała portfel po czym rzuciła go w twoją stronę. Chciałaś zobaczyć kto to i podziękować, ale przez łzy miałaś mglistą powłokę na oczach. Gdy je otarłaś owej osoby już nie było.
Po zrobionych zakupach wróciłaś do domu. Ku twojemu zdziwieniu drzwi były otwarte, a przecież zamykałaś je na klucz przed wyjściem. Gdy weszłaś do środka na podłodze w przedpokoju stała mała choinka. Ta sama która stała u ciebie na parapecie. Zakupy aż wypadły ci z rąk. przykucnęłaś przy niej i szepnęłaś:
- Dziękuję.
Za jakiś czas poszłaś do kuchni przygotować obiad. Gdy kroiłaś marchewkę zamyślona przycięłaś sobie palca nożem. Szybko włożyłaś palec pod strumień zimnej wody. Po twojej głowie cały czas latały dziwne mające nie dawno miejsce sytuacje.
- Boli?
Aż podskoczyłaś. Nie wiadomo kiedy znalazł się koło ciebie.
- Yhm. - pokiwałaś twierdząco głową
Złapał twoją dłoń i schował w swoich.
- Ja nie czuję bólu... nic nie czuję.
W tym momencie po jego twarzy zaczęły spływać łzy. Spadały na podłogę wypalając dziury w miejscu na które upadły. Jego łzy były jak żrący kwas, wypalały dziurę w tym czego dotknęły.
- Co to jest? - spytał
- To łzy. - odpowiedziałaś czule się uśmiechając
- To znaczy, że płaczę? Niemożliwe.
- Możliwe. - uśmiechnęłaś się
Gdy puścił twoją dłoń ujrzałaś, że na palcu nie ma żadnego śladu po skaleczeniu.
- Niemożliwe. - powiedziałaś zdziwiona
- Możliwe. - uśmiechną się
- Zrobiło mi się tak dziwnie lekko. - dodał po chwili
- Wygląda na to, że łzy wypłukały z ciebie całe zło. - powiedziałaś i pogładziłaś go po policzku
- Dziękuję ci, że mnie uwolniłaś.
Powiedziawszy to mocno cię przytulił. Już nie był taki zimny jak kiedyś. Jego ciało było wręcz gorące i ogrzewało twoje.
Te Święta spędziliście razem i już na zawsze ze sobą zostaliście.


~ Kawai 







No to Wesołych Świąt Wszystkim Życzę. -( ^=^ )-
Przede wszystkim dużo zdrówka, mnóstwo szczęścia i wiecie ogółem wszystkiego co najlepsze Kochani. :D
Oby te Święta były dla was udane i spędzone w miłej atmosferze.
-( *3* )- 


Gdyby ktoś miał jeszcze ochotę na Zimowe / Świąteczne scenariusze to przypominam o tych. :)








czwartek, 18 grudnia 2014

" Świąteczny klimat "




Numer scenariusza: 9
Tytuł: " Świąteczny klimat "
Z: Ty i Jung Hoseok ( J-Hope - BTS )
Długość: 1 częściowy 
Dla: - ( Ostatnio nie mam ani czasu ani weny żeby zrealizować zamówienie, ale bardzo chciałam żebyście mogli w końcu przeczytać coś nowego na moim blogu, więc postanowiłam dodać Świąteczny scenariusz z moim UB ^^ który miałam już gotowy. Podczas przerwy świątecznej bardzo chcę zrealizować większość zamówień, a póki co Miłego Czytania.. -( ^=^ )- ) 

_______


Wracałaś do domu po męczącym dniu w szkole z ulgą na sercu, że ostatni dzień szkoły przed przerwą świąteczną już za tobą. Czułaś już ten klimat zbliżających się świąt które tak kochałaś. Pod twoimi stopami chrupał zimowy puch, a nad głową świeciły lampki ozdabiające korony drzew. Było naprawdę pięknie.
Nagle stało się całkowicie ciemno i nie byłaś w stanie cokolwiek zobaczyć. Jedynie czułaś na swoich powiekach jakiś materiał.
- I tak nie zgadnę kim jesteś, więc możesz już zabrać ręce z moich oczu. - powiedziałaś
- Nie zabiorę dopóki nie zgadniesz.
Usłyszałaś po chwili dobrze znany ci głos. Po czym natychmiast zsunęłaś ręce owej osoby i odwróciłaś się w jej stronę.
- J-Hope. - powiedziałaś
- Nie wolno oszukiwać. - powiedział robiąc naburmuszoną minę
- Nie narzekaj. - odpowiedziałaś i obdarzyłaś go uśmiechem
- Ale chwila. Czy ty nie powinieneś być teraz w szkole? - dodałaś
- Nie miałem dziś ostatniej lekcji i postanowiłem, że odprowadzę cię do domu.
Zazwyczaj zaczynaliście i kończyliście lekcje o zupełnie innych godzinach przez co zawsze się mijaliście. Więc informacja, że dziś wrócicie razem bardzo cię ucieszyła.
Szliście razem przez ulice pełne świątecznych ozdób co tworzyło jeszcze bardziej niepowtarzalny klimat. Przez to wszystko nawet nie zauważyłaś kiedy weszłaś na zamarzniętą kałużę. Poślizgnęłaś się i już miałaś runąć na ziemię kiedy nagle zawisłaś nad ziemią. Hoseok złapał cię w ostatniej chwili przez co wasze twarze dzielił teraz zaledwie jeden centymetr. Twoje policzki zalała fala różowych rumieńców. Podniósł cię do góry stawiając z powrotem na nogach. Nachylił się do twojej twarzy i spytał:
- Co to za rumieńce?
- Co? A, to przez tę temperaturę.
- Przesadzasz. Wcale nie jest tak zimno.
- No i ten wiatr. - dodałaś cicho
- Niech ci będzie i tak swoje wiem. - powiedział robiąc przy tym ten swój uroczy uśmiech
- Pfff.
Wziął cię pod rękę żebyś już nawet nie próbowała się przewracać i poszliście dalej. Za niedługo byliście już pod twoim domem.
- Jutro ostatni weekend przed świętami... Może z tej okazji wybralibyśmy się gdzieś razem?
- Może do kina? - zaproponowałaś
- Nie... - machnął ręką
- Lepiej żeby to było coś typowo zimowego. O, już wiem. Łyżwy. - dodał po chwili
- Przecież wiesz, że jeżdżę jak połamana.
- To cię nauczę.
- Już to widzę. - mruknęłaś pod nosem
- Będzie fajnie. Zobaczysz. Jutro przyjdę po ciebie.
Przytulił cię mocno na pożegnanie po czym odszedł. Nie potrafiłaś mu się sprzeciwić. Tak mocno go kochałaś. Jego uśmiech powodował, że zawsze było ci ciepło, nawet w największe zimowe mrozy. Następnego dnia przyszedł po ciebie tak jak obiecał.
Przez całą drogę na lodowisko szłaś z zamkniętymi oczami mocno wtulona w Hoseoka, ponieważ przez światło które odbijało się od śniegu bolały cię oczy. Szczerze mówiąc wcale ci to nie przeszkadzało. Dźwięk śniegu pod twoimi stopami i ciepło bijące od twojego chłopaka sprawiało, że czułaś się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Jednak gdy dotarliście na miejsce i ujrzałaś przed sobą pole lodu nie czułaś się już taka szczęśliwa.
- Czemu tak nagle spadł ci uśmiech? - spytał
- Bo zaraz się tu zabiję.
- Przecież mówiłem, że cię nauczę. Nie masz się czym przejmować.
Gdy weszliście na lodowisko złapał cię za obie ręce i powoli ciągną za sobą. Potem trzymał cię już tylko za jedną rękę. Kiedy dotarliście na środek lodowiska puścił twoją dłoń i odjechał na odległość kilku metrów.
- C-Co ty robisz? - spytałaś
- Przyjedź do mnie.
- Nie ma takiej opcji. Nie zrobię tego.
- No to sobie poczekam.
- Oppa!!!
- Słucham? - spytał z błogim spokojem w głosie
- Przyjedź po mnie.
- Chętnie bym to zrobił, ale wiem, że wtedy się nie nauczysz.
W tym momencie strasznie zaczął swędzieć cię nos, co oznaczało, że jesteś na pograniczu płaczu i nerwów. Zmobilizowałaś się i wolnymi ruchami ruszyłaś w jego stronę. Gdy byłaś już wystarczająco blisko rzuciłaś się w jego ramiona.
- No i widzisz wcale nie było tak źle. - powiedział ucieszony głaszcząc cię po głowie
- Dobra, dobra, ale teraz już mnie nie puszczaj.
Po zakończonej jeździe poszliście na gorącą czekoladę do pobliskiej restauracji. Jej wnętrze było ślicznie ozdobione w świątecznym klimacie. Zajęliście miejsce przy kominku, a Hoseok przytulił cię do siebie przez co zrobiło ci się jeszcze cieplej.
- Dziękuję ci za dzisiaj. - powiedziałaś 
- Ja też ci dziękuję. Gdyby nie ty ten dzień nie byłby taki wyjątkowy. - powiedział i pocałował cię delikatnie w czoło
Jeszcze długo tak siedzieliście wtuleni w siebie, rozmawiając i pijąc gorącą czekoladę w ślicznych świątecznych kubeczkach. Jednak, gdy za oknem zapadł już całkowity mrok stwierdziliście, że wypadałoby już wracać. W drodze powrotnej z nieba zaczął prószyć śnieg. Drobne płatki rozpoczęły ozdabiać twoje włosy tworząc na nich zimową koronę. Nagle Hoseok zatrzymał się stając w miejscu.
- Czy coś się stało? - spytałaś niepewnie
- Spójrz do góry.
Gdy uniosłaś głowę ujrzałaś jemiołę.
- Wesołych Świąt ___.
Powiedziawszy to przyciągnął cię do siebie mocno przytulając i połączył wasze usta w gorącym pocałunku. To co czułaś tego wieczoru wiesz tylko ty sama.



~ Kawai 

piątek, 21 listopada 2014

INFORMACJA

W pierwszej kolejności chciałam przeprosić za pauzę w realizowaniu zamówień. Moja nieobecność wcale nie oznacza, że przestałam pisać. :) Po prostu masa obowiązków nie daje mi możliwości napisania czegoś nowego. Szczególnie przepraszam osoby które czekają na swoje zamówienia. Ale tak jak już kiedyś pisałam prędzej czy później i tak każde zamówienie zostanie zrealizowane, więc gdy tylko znajdę chwilkę postaram się dodać coś nowego.
Puki co zachęcam do czytania / komentowania obecnych prac. :)
Mam nadzieję, że ta mała przerwa nie zniechęci was do mojego bloga, a przyznam, że trochę się o to martwię.
Trzymajcie się ciepło.. -( ^=^ )-





~ Kawai

wtorek, 11 listopada 2014

" Szczęście "



Numer scenariusza: 8
Tytuł: " Szczęście "
Z: Ty i Jeon Jeongguk ( Jungkook - BTS )
Długość: 1 częściowy 
Dla: KyoKushi
Gatunek: hetero

_______


Siedziałaś w swoim pokoje wpatrując się w piękny jesienny obraz za oknem. Po chwili spojrzałaś na zegarek i ciężko westchnęłaś. Zbliżał się czas wyjścia na korepetycje z matematyki. Wzięłaś potrzebne rzeczy i wyszłaś z domu.
Na dworze było dość zimno i wiał mocny wiatr. Miałaś ogromną ochotę zostać w domu. Nakryć się kocem, wypić ciepłą herbatę i nigdzie się nie ruszać.
Po pomyślnie przeprowadzonych korepetycjach zadowolona żwawym krokiem ruszyłaś w stronę przystanku autobusowego. Wyciągnęłaś z kieszeni telefon żeby sprawdzić godzinę, ale niestety okazało się, że jest rozładowany. Po drodze spotkałaś kobietę i spytałaś ją o godzinę..
- 17.34 - odpowiedziała
Zmarszczyłaś czoło i bezradnie złapałaś się za głowę. Twój ostatnio autobus odjechał 4 minuty temu, a na dworze robiło się coraz zimniej i było już ciemno.
- No super. I co ja teraz zrobię? Telefon rozładowany.
Stwierdziłaś, że nie pozostało ci nic innego jak czekać do tej 5:00 rano na pierwszy autobus. Usiadałaś na ławce i rozpoczęłaś oczekiwanie. Po godzinie takiego siedzenia byłaś już na tyle zmarznięta i obolała, że nie widziałaś żadnego sensu w tym żeby siedzieć tu dalej. Postanowiłaś, że dojdziesz do domu na pieszo. Wstałaś ciężko i ruszyłaś w drogę.
Szłaś poboczem jezdni prawie przewracając się ze zmęczenia. Nagle poczułaś za swoimi plecami samochód. Zeszłaś jeszcze bardziej na pobocze żeby bez problemu mógł cię ominąć, ale on jednak cały czas jechał za tobą.
- Dlaczego mnie nie omija?
Twoje ciało przeszły dziwne dreszcze. Samochód cały czas utrzymywał twoje tempo. Nagle zatrzymał się i usłyszałaś jak otwierają się drzwi. Lekko przyspieszyłaś kroku. Usłyszałaś, że ktoś idzie za tobą. Przyśpieszyłaś jeszcze bardziej, a kroki za twoimi plecami uczyniły to samo. Nagle poczułaś jak ktoś mocno się złapał i zaczął ciągnąć w przeciwnym kierunku.
- Puść mnie!!!
Krzyczałaś i próbowałaś się wyrywać ile tylko miałaś sił. Niestety nie miałaś ich na tyle by się wyrwać. Już po chwili znajdowałaś się na tylnych siedzeniach pojazdu. Wystraszona uniosłaś głowę i zauważyłaś nikogo innego jak swojego starszego kuzyna.
- ___? - spytałaś
- Ale mi się udało no nie? - zaśmiał się
- I z czego ty się tak cieszysz, że prawie zawału przez ciebie dostałam?!
- Już się tak nie wkurzaj tylko lepiej mi powiedz co tu robisz o tej godzinie?
- Autobus mi uciekł.
- To zapinaj pasy i jedziemy.
Szybko wykonałaś polecenie i ruszyliście. Lubiłaś jeździć i oglądać widoki za oknem, a zwłaszcza nocą kiedy wszystko wyglądało tak tajemniczo. Nagle zauważyłaś, że te okolice są ci całkiem nieznane.
- Gdzie jedziemy? - spytałaś
- Do domu.
- Ale do mojego domu jedzie się całkiem inaczej.
- Jedziemy do mnie. - oznajmił
- Jak to do ciebie?
- Do mnie jest znacznie bliżej. Przecież możesz przenocować jedną noc. Zadzwonisz do rodziców z mojego telefonu.
Grzecznie się zgodziłaś na propozycję kuzyna. Wcale nie był to taki zły pomysł, zwłaszcza, że już padałaś ze zmęczenia.
Gdy dotarliście na miejsce od razu poleciałaś do łazienki wziąć prysznic, a następnie rzuciłaś się na łóżko i od razu zasnęłaś.

Obudziłaś się i zerknęłaś na zegarek który stał na szafce nocnej koło łóżka. Pokazywał on godzinę 3:00 w nocy. Poczułaś, że strasznie chce ci się pić. Wolnym ruchem wstałaś z łóżka i ruszyłaś w stronę kuchni. Gdy dotarłaś na miejsce aż zamarłaś. W kuchni ktoś stał, ale dobrze wiedziałaś, że nie jest to twój kuzyn. Stałaś jak wryta bojąc się zrobić jakikolwiek ruch. Jenak po chwili chwyciłaś miotłę stojącą w koncie i wolnym krokiem ruszyłaś w stronę czarnej postaci. Nagle spod twoich stup wydobył się dziwny i dość głośny dźwięk. No tak, ta kochana skrzypiąca podłoga w mieszkaniu twojego kuzyna. Postać odwróciła się, a ty zamachnęłaś się miotłą. Nagle w kuchni zapaliło się światło, a w progu stanął twój kuzyn. Spojrzał na was bardzo zdziwiony po czym wybuchł śmiechem. Trudno mu się dziwić.
- Co wy wyprawiacie? - spytał ledwo powstrzymując śmiech
Spojrzałaś na osobą która miała oberwać miotłą i ujrzałaś bardzo zdziwionego jak i przestraszonego chłopaka. Natychmiast odstawiłaś miotłę i poleciałaś do swojego pokoju.
- Co to niby miało być? - mówiłaś sama do siebie
Znów się obudziłaś, ale tym razem była to godzina 9:00 więc postanowiłaś pójść na śniadanie. Gdy weszłaś do kuchni ujrzałaś kuzyna który przyrządzał śniadanie.
- Wyspana? - spytał
- Nie bardzo. - odparłaś i usiadłaś przy blacie kładąc na nim głowę
- Nie bardzo? Więc co ty robisz w nocy? Hmm? - powiedział i spojrzał na ciebie z udawanym zdziwieniem
- Daruj sobie. - powiedziałaś i wstałaś żeby mu pomóc
- Ale tak naprawdę to o co chodziło z tym czymś w nocy? - spytał po chwili
- To chyba ja powinnam spytać pierwsza. Kim był...

- Cześć. - powiedział wchodząc do kuchni i siadając na przeciwko ciebie
Szybko przerwałaś rozmowę i spuściłaś głowę żeby unikną kontaktu wzrokowego z osobą z nocnego zdarzenia.
- Co taka cisza? - spytał kuzyn
Nikt mu nie odpowiedział.
- No tak. Najpierw powinienem was sobie przedstawić. ___ to Jungkook. Jungkook to moja młodsza kuzynka ___.
Uniosłaś głowę i niepewnie spojrzałaś na chłopaka. On uczynił to samo i w taki sposób nawiązaliście kontakt wzrokowy. Jego spojrzenie spowodowało mocny ucisk w twojej klatce piersiowej. Jego oczy miały w sobie coś czego nie potrafiłaś wytłumaczyć. Nagle do twojego kuzyna zadzwonił telefon. Szybko go odebrał po czym wyszedł z kuchni zostawiając was samych. Cały czas jego nieobecności spędziliście w zupełnym milczeniu.
- Muszę wyjść. - oznajmił kuzyn 
- Ale jak to? Przecież miałeś mnie odwieźć do domu. - powiedziałaś 
- Wiem, ale muszę teraz wyjść. Odwiozę cię później.
- Ale...
- Jest sobota, nie musisz iść do szkoły, więc poczekaj trochę. Niedługo wrócę. - powiedział i już go nie było 
Westchnęłaś i wstałaś z miejsca. Nagle zauważyłaś Jungkooka stojącego przy zlewie i myjącego naczynia po śniadaniu. Podeszłaś do niego i powiedziałaś:
- Nie musisz tego robić.
- Ale chcę ci pomóc. - oznajmił uśmiechając się do ciebie
I znowu ten ucisk w klatce piersiowej. Wystarczyło, że tylko na ciebie spojrzał,a czułaś jak serce lekko przyśpiesza bicie.
- Daj zrobię to za ciebie. - powiedziałaś i wyciągnęłaś rękę po talerz. On jednak natychmiast ją złapał i zatrzymał.
- Powiedziałem, że chcę ci pomóc.
Zrobiłaś wielkie oczy po czym odeszłaś. Nie chciałaś ryzykować co stanie się dalej i powędrowałaś do łazienki. Gdy z niej wyszłaś poczułaś coś na sobie, a przed oczami miałaś ciemność. Już po chwili leżałaś przyciśnięta do podłogi
Co to ma być?! - krzyknęłaś
- Proszę nie zrozum tego źle. - usłyszałaś znajomy głos
Zdjęłaś materiał z głowy i ujrzałaś Jungkook'a
- Chciałem odnieść pranie, ale nogi mi się zaplątały w pościel. Nie chciałem zrobić nic złego. Naprawdę. - zaczął się tłumaczyć
Wierzyłaś mu, bo przecież gdyby był kimś złym twój kuzyn nie trzymał by go w domu. Zastanawiałaś się tylko czy on robi za sprzątaczkę.
- Złaś ze mnie. - rozkazałaś
Chociaż szczerze mówiąc nie przeszkadzało ci to zbytnio, ale nie chciałaś żeby to zauważył. Chłopak natychmiast wypełnił twoją komendę i oddalił się nieco.
- Dlaczego tyle robisz? - spytałaś
- Chcę jak najwięcej pomóc.
Bardzo cię zastanawiało kim jest przystojny nieznajomy który tak szczerze chce pomagać twojemu kuzynowi w domu.
- Szczęściara z ciebie.
Usłyszałaś po chwili i z pytającą miną spojrzałaś na mówcę.
- Dlaczego? - spytałaś
- Bo masz wspaniałego kuzyna i...
W tym momencie jego głos się zaciął. Popatrzył jeszcze chwilę prosto w twoje oczy po czym odszedł bez słowa. Stałaś jak wryta. Co mu się stało? Jednak wolałaś za nim nie iść. Wcale nie znałaś go aż tak dobrze żeby wnikać w jego sprawy.
- Wróciłem.
Usłyszałaś po chwili i poszłaś w stronę głosu.
- Dobra to możemy już jechać. - oznajmił kuzyn 
- Jest weekend mogę jeszcze zostać.
- Naprawdę? A co to za nagła zmiana zdania? - ucieszył się
- Dawno się nie widzieliśmy. Wypada żebym została jeszcze trochę. - powiedziałaś uśmiechając się najpiękniej jak tylko potrafiłaś
Kuzyn odwzajemnił uśmiech i poczochrał twoje włosy. Po chwili rozejrzał się dookoła i spytał:
- A gdzie Kookie?
- Chyba w swoim pokoju.
- Nie rozmawialiście ze sobą? - spytał zdziwiony
- Rozmawialiśmy, rozmawialiśmy, ale chyba czas żebyśmy i my porozmawiali. Kim on jest?
Kuzyn zaprowadził cię w stronę salonu i usiedliście na fotelach.
- Więc Jungkook jest... sierotą. - powiedział
Szczęka całkowicie ci opadła, a w sercu aż coś cię zakuło.
- Jego mama, tata i młodsza siostrzyczka zginęli w wypadku samochodowym. Tylko on przeżył. - dodał
Po usłyszeniu tych słów twoje wargi mimowolnie zaczęły się trząść, a do oczu napłynęły łzy. Kuzyn spojrzał na ciebie z troską w oczach i zaczął opowiadać dalej:
- Byłem jedynym świadkiem wypadku który od razu przybył z pomocą. Widziałem, że tylko on oddycha. Wyciągnąłem go z wnętrza zmasakrowanego pojazdu i natychmiast zabrałem go na pogotowie.
W tym momencie poczułaś na swoich policzkach ciężar łez. Płakałaś ze smutku, że tak wspaniała osoba jak on została pozbawiona tego co w życiu każdego człowieka jest najważniejsze i ze szczęścia, że dzięki twojemu kuzynowi przeżył.
- Jesteś wspaniałym człowiekiem ___. - powiedziałaś rzucając mu się na szyję
- Tak bardzo Ci dziękuję. - dodałaś po chwili
Już rozumiałaś wszystko. Wszystko razem z tym dlaczego nazwał cię szczęściarą. Odsunęłaś się od kuzyna i pobiegłaś w stronę pokoju Jungkooka. Gdy stanęłaś przed drzwiami bez większego namysłu otworzyłaś je i weszłaś do środka. Ujrzałaś jego sylwetkę stojącą przy oknie. Podeszłaś wolnym krokiem i spojrzałaś na twarz chłopaka. Jego oczy były wpatrzone w gwieździste niebo, a po policzkach spływały łzy. Na ten widok z twoich oczu wydobyło się jeszcze więcej łez. Nawet nie próbowałaś mu mówić żeby nie płakał ani nic w tym stylu. Wiedziałaś, że są takie chwile w których nie ma lepszego lekarstwa niż po prostu się wypłakać. Wtuliłaś się w niego mocno opierając głowę o jego klatkę piersiową. Słyszałaś niespokojne bicie bolącego serca chłopaka, a po twoich włosach spływały jego łzy. Poczułaś jak jego ręce mocno przytulają cię do siebie. Trzymał cię tak jakby chciał powiedzieć żebyś już nigdy go nie zostawiał. Za jakiś czas osłabieni płaczem osunęliście się na podłogę i zasnęliście mocno wtuleni w siebie.
Gdy się obudziłaś było już ciemno. Na miejsce w którym leżeliście przez okno padało światło księżyca idealnie oświetlając uroczą twarz chłopaka. Gdy tylko na niego spojrzałaś i przypomniały ci się słowa kuzyna do twoich oczu znowu zaczęły cisnąć się łzy. Obiecałaś sobie, że już zawsze będziesz przy nim i nigdy go nie zostawisz. Nie zasługiwał na taką karę od losu. Pogładziłaś ręką jego policzek. Chłopak delikatnie otworzył powieki uśmiechnął się i znowu zasnął. Spokojny, że cały czas jesteś przy nim.
Kolejnego dnia kuzyn nie odwiózł cię do domu, bo Kookie cię do niego zaprowadził. Gdy dotarliście na miejsce mocno cię przytulił na pożegnanie. Jednak nie żegnaliście się na zawsze, bo już nic nie było w stanie was rozłączyć. 



~ Kawai 


niedziela, 9 listopada 2014

" Skarb "



Numer scenariusza: 7
Tytuł: " Skarb "
Z: Ty i Kim Taehyung ( V - BTS )
Długość: 1 częściowy 
Dla: Paulina
( Przepraszam za taką przerwę, ale ostatnio niestety nie mam ani weny ani czasu. No cóż bywa. Mimo to mam nadzieję, że się spodoba. Miłego Czytania :) )
Gatunek: hetero 

_______


Leżałaś na łóżku w swoim pokoju czytając książkę. Sterty poduszek dookoła ciebie tworzyły mur, tak jakby miały cię oddzielić od rzeczywistości. Nagle czytanie przerwał ci warkot silnika. Dźwięk dochodził z zewnątrz. Poderwałaś się z łóżka i podeszłaś do okna.
Obok twojego domu stał duży dom który był pusty już od wielu lat. Jednak dziś ujrzałaś przed nim ciężarówkę i mnóstwo ludzi noszących meble i różnej wielkości pudła. Wyglądało na to, że jednak ktoś się zainteresował ową posiadłością i będziecie mieli sąsiadów.
Była sobota, a na dworze panowała piękna pogoda. Rozłożyłaś leżak na swoim podwórku i ułożyłaś się na nim przymykając oczy. Cichy śpiew ptaków działał na ciebie jak kołysanka. Powoli zaczęłaś odpływać. Nagle poczułaś mocny ból głowy. Silne uderzenie w głowę całkowicie cię rozbudziło. Szybko otworzyłaś oczy i rozejrzałaś się dookoła. Nikogo koło ciebie nie było. Śledziłaś wzrokiem każdy kawałek podwórka aż nagle twój wzrok zatrzymał się na czymś, a dokładnie na piłce do nogi.
- Możesz mi podać piłkę?
Usłyszałaś po chwili. Szybko spojrzałaś w miejsce z którego dochodził głos i ujrzałaś chłopaka stojącego po drugiej stronie płotu. To zapewne ten nowy lokator. Powiedziałaś do siebie w myślach po czym zerwałaś się z leżaka, podniosłaś piłkę i podeszłaś do płotu.
- Mógłbyś chociaż przeprosić. - powiedziałaś spoglądając na niego surowo
- Przepraszam. Teraz już możesz oddać mi piłkę.
Byłaś osobą która szanowała swoje Ja i niezbytnio podobało ci się jego zachowanie.
- Lepiej nie, bo znowu oberwę w głowę. - powiedziawszy to odwróciłaś się i powędrowałaś w stronę drzwi wejściowych do swojego domu.
- Ale...
Nawet nie słuchałaś dalej. Gdy drzwi zatrzasnęły się za tobą całkowicie straciłaś z nim jakikolwiek kontakt. Weszłaś do swojego pokoju i położyłaś piłkę koło szafy. Byłaś z siebie dumna, że zachowałaś się tak stanowczo wobec nowego.
Kolejnego dnia pogoda była jeszcze piękniejsza. Twoja rodzina postanowiła zrobić grilla. Bardzo ucieszył cię ten pomysł. W końcu nie było niczego piękniejszego niż obiad na świeżym powietrzu w taką pogodę.
- ___. Chodź tu na chwilę. Popilnujesz grilla. - powiedział tata
Stałaś przy grillu pilnując mięso by się nie spaliło, a dym wydobywający się z niego był tak gęsty, że prawie nic nie widziałaś. Nagle poczułaś chłód. Chłód i.. i wilgoć. Twoje ciało zalała fala zimnej wody.
- Co jest?!! - krzyknęłaś
Rozejrzałaś się dookoła i co ujrzałaś? A raczej kogo? Tak. To on. Znowu ten nowy.
- Co ty wyprawiasz w ogóle? - spytałaś
- Mama mnie poprosiła żebym podlał trawnik, ale wąż ogrodowy wyrwał mi się z rąk... Przepraszam.
- Wczoraj piłka, dzisiaj woda, a co będzie jutro?! - miałaś już tego dosyć
Chłopka spuścił głowę, wyraźnie niezadowolony z obecnej sytuacji, ale ty nie miałaś już ochoty na niego patrzeć. Pobiegłaś do domu się przebrać. Gdy po wyjściu z łazienki weszłaś do swojego pokoju by wziąć nowe ubrania pod twoje stopy przyturlała się piłka. Zrobiło ci się dziwnie głupio. Wcześniej byłaś z siebie dumna, jednak teraz czułaś się bardzo źle, że go tak surowo potraktowałaś. Przed oczami cały czas miałaś smutną twarz chłopaka która wywoływała u ciebie duże wyrzuty sumienia.  Powinnam teraz pójść i go przeprosić? - pytałaś się sama siebie. Raczej nie. Przecież to on cały czas sprawia mi kłopoty. Jenak serce ci podpowiadało, że powinnaś to zrobić. Jak do tej pory kierowałaś się rozumem, a nie sercem, ale coś ci mówiło, że najwyższy czas by to zmienić. Podniosłaś piłkę i wyszłaś z pokoju. Czułaś dziwny strach. Wcześniej to ty rządziłaś jednak teraz głupio ci było przed nim stanąć. Gdy wyszłaś z domu już go nie zobaczyłaś na sąsiednim podwórku. Na pewno wszedł do domu. I co teraz? Mam tam iść, zapukać?
Postanowiłaś przełamać lęk i ruszyłaś w stronę jego posesji. Stanęłaś przed furtką na podwórko i niepewnym ruchem nacisnęłaś klamkę. Przez cały odcinek od furtki do drzwi wejściowych czułaś się jakbyś szła na ścięcie. Gdy już stanęłaś przed drzwiami wejściowymi całkowicie zdrętwiałaś. I co teraz? Zapukać? Co mam powiedzieć? Przeprosić? Stałaś tak zadając sobie pytania, aż nagle drzwi się otworzyły, a w progu stanął on.
- Co ty tu robisz? - spytał zdziwiony
- Ja? E e e...
- Wejdziesz do środka? - spytał i nie czekając na odpowiedź wciągnął cię do domu
Już za parę chwil znajdowałaś się w jego pokoju. Stanęłaś skrępowana ową sytuacją nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Co za nagła zmiana sytuacji. Ta która była taka surowa i pewna siebie stała teraz wystraszona. Za to on wyglądał na całkowicie wyluzowanego
- Więc co się do mnie sprowadza? - spytał uśmiechając się do ciebie
- Chciałam ci oddać piłkę... - powiedziałaś kierując ją w jego kierunku ... i przeprosić. - dodałaś
- Przeprosić?
- Tak. Bardzo cię przepraszam, że byłam taka surowa. Powinnam cię przywitać po przyjacielsku jako nowego sąsiada.
Chłopak na te słowa uśmiechną się jeszcze bardziej i powiedział:
- To raczej ja powinienem cię przeprosić, że nie potrafiłem normalnie zwrócić na siebie uwagi.
Aż cię zatkało. Co mógł mieć na myśli?
- Więc... więc to wszystko robiłeś po to by zwrócić na siebie uwagę?
- Dokładnie.
W tym momencie zrobiło ci się gorąco, a na policzki nasunęły się rumieńce. Gdy tylko spojrzałaś na jego promienny uśmiech i oczy pełne blasku serce przyspieszyło. Jego oczy były całkowicie wlepione w ciebie, a i ty nie mogłaś oderwać od niego wzroku. Dopiero teraz zauważyłaś jaki skarb cały czas był tak niedaleko ciebie. Już cię nie wkurzał, a wręcz przyciągał.
- Jest taka piękna pogoda, że aż szkoda siedzieć w domu. Może przejdziemy się na spacer? - dodał po chwili milczenia
Skinęłaś twierdząco głową uśmiechając się i wyszliście z domu.
Spacerowaliście po parku śmiejąc się i opowiadając o sobie. Nawet nie zauważyłaś kiedy wyszliście z parku i znaleźliście się na polnej drodze która wydawała się nie mieć końca. Schyliłaś się żeby nazrywać kwiatów po czym zrobiłaś z nich śliczny wianek i założyłaś  Taehyung'owi na głowę. Teraz wyglądał jeszcze bardziej uroczo. Szłaś wpatrując się w jego śliczny uśmiech zapominając o całym świecie i o nierównej polnej ścieżce. Nagle potknęłaś się i już miałaś polecieć na ziemię, ale po chwili poczułaś mocny ucisk w pasie. Udało mu się złapać cię w ostatniej chwili, ale Taehyung jak to Taehyung sam musiał się potknąć i oboje polecieliście na ziemię. Jak się okazało był o wiele cięższy niż na to wyglądał. Po chwili wasze twarze znajdowały się w niebezpiecznej odległości. Nacisnęłaś dłońmi na jego klatkę piersiową by go od siebie odsunąć, ale na marne. Ani trochę nie zamierzał się ruszyć. Twoje policzki zalała fala różowych rumieńców. Gdy nagle zaczął się zbliżać szybko odwróciłaś głowę i już po chwili poczułaś na policzku jego ciepłe usta. To wystarczyło żebyś całkowicie odpłynęła, a serce zaczęło bić jak oszalałe. Taehyung uniósł delikatnie głowę i szepną ci do ucha:
- Obiecaj... że już zawsze będziesz przy mnie.


~ Kawai