czwartek, 10 stycznia 2019

" Dance of love "






Numer scenariusza: 28
Tytuł: " Dance of love "
Z: Ty i Park Jimin ( Jimin - BTS )
Długość: 1 częściowy 
Dla: Andżelika S.
Gatunek: hetero



Depresja "pokoncertowa" już troszkę minęła, tak więc przybywam z nową pracą.
Miłego czytania życzę :D

________


Chciałaś zmienić coś w swoim życiu. Codzienność zbyt mocno cię przytłaczała. Najzwyczajniej w świecie potrzebowałaś zmiany, czegoś nowego. Czegoś co pozwalałoby ci chociaż czasami odsunąć na drugi plan szarą rzeczywistość. Od dawna kochałaś taniec, ale brakowało ci motywacji żeby zrobić stanowczy krok w tym kierunku. Zawsze znalazło się coś ważniejszego. Całe twoje życie wypełniały codzienne obowiązki bez momentu wytchnienia. Dlaczego świat musi tak pędzić, rzucać nam kłody pod nogi i być tak wymagającym? Chciałaś by taniec stał się twoją ucieczką od tego wszystkiego.

*

Otworzyłaś oczy, usiadłaś na łóżku i od razu spojrzałaś na kalendarz wiszący na ścianie. To był ten dzień. Dzień twoich urodzin. Dzień, w którym jeśli tylko chcesz czeka cię nowy start. Planowałaś to od dawna. Tego dnia w końcu pójdziesz zapisać się na zajęcia z tańca. Nie planowałaś robić żadnej imprezy z tej okazji, nikogo nie zaprosiłaś, nic nie przygotowałaś. Chociaż raz chciałaś mieć cały dzień tylko dla siebie.

Wyszłaś z mieszkania, pewnym krokiem ruszyłaś w stronę budynku gdzie miało się spełnić twoje marzenie. Droga minęła szybko, zbyt szubko. Zatrzymałaś się przed drzwiami i wzięłaś głęboki wdech. Tak długo zbierałaś się żeby to zrobić, ale w końcu tu jesteś i nie możesz zrezygnować w ostatniej chwili.

- Dzień dobry, chciałabym zapisać się na lekcje tańca.

- Dzień dobry, proszę chwilę zaczekać, sprawdzę, czy są wolne miejsca.

Byłaś podekscytowana jak nigdy. Nie mogłaś uwierzyć, że w końcu to zrobiłaś. Rozglądałaś się po pomieszczeniu podziwiając zdjęcia tutejszych tancerzy. Wierzyłaś, że niedługo będziesz jedną z nich.

- Przykro mi, ale nie mamy już wolnych miejsc.

Zesztywniałaś, nie wiedziałaś co masz powiedzieć. Czar prysł, nie spodziewałaś się tego.

- Jest pani pewna? Na pewno nie znajdzie się miejsce dla jednej osoby?

- Naprawdę bardzo mi przykro, ale nie mogę nic na to poradzić.

Łzy zaczęły napływać ci do oczu. Czar prysł jak bańka mydlana. Chciało ci się płakać, ale wiedziałaś, że musisz być silna i żyć dalej.

- Proszę zaczekać!

Zatrzymałaś się słysząc głos za swoimi plecami.

- Dobrze słyszałem, że chce Pani zapisać się na lekcje tańca?

- Tak, ale nie ma już wolnych miejsc.

Odpowiedziałaś przyglądając się mężczyźnie, który skierował pytanie w twoją stronę.

- Może Pani dołączyć do mojej grupy.

- Ale Panie Park, Pana grupa jest już pełna.

Wtrąciła się pracownica 

- Jestem w stanie przyjąć jeszcze jedną osobę pod swoje skrzydła. Chyba, że woli Pani lekcje indywidualne.

Uśmiechnął się w twoją stronę na co również odpowiedziałaś uśmiechem gdyż był on zaraźliwy.

- To bardzo miłe z Pana strony, ale nie chcę sprawiać kłopotu.

- To żaden kłopot. Cieszę się, że mogę pracować z ludźmi, którzy kochają taniec tak samo jak ja.

- Naprawdę bardzo Panu dziękuję.

- Zatem proszę zapisać Panią do mojej grupy.

Skierował słowa w stronę pracownicy. Kobieta zaczęła pytać o twoje dane takie jak imię, nazwisko, data urodzenia itd. Gdy już zostałaś zapisana do grupy Park Jimin'a opuściłaś budynek. Pogoda była słoneczna jak twój nastrój. Nie mogłaś wymarzyć sobie lepszych urodzin. Stwierdziłaś, że szkoda marnować tak piękną pogodę siedząc w domu i wybrałaś się na spacer. Wszystko wydawało się piękniejsze i weselsze niż zwykle. Oto dowód jak bardzo stan psychiczny wpływa na spostrzeganie świata. Usiadłaś na ławce naprzeciwko fontanny. Zamknęłaś oczy, dźwięki wydawane przez wodę bardzo cię odprężały. W tle było słychać śpiew ptaków. Uśmiech nie schodził ci z twarzy, czułaś niesamowitą ulgę.

- Można?

Usłyszałaś nagle, otworzyłaś paczadełki i ujrzałaś swojego instruktora tańca. 

- Tak, proszę.

Mężczyzna usiadł koło ciebie obdarowując cię swoim przepięknym uśmiechem.

- Jeszcze raz bardzo Panu dziękuję. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.

- Cała przyjemność po mojej stronie. Skoro będziemy razem pracować może moglibyśmy przejść już na "ty"?

- Jestem za.

Znów obdarowaliście się uśmiechami po czym nastała niezręczna cisza. Byłaś trochę spięta przez tę nową sytuację. Dodatkowo w towarzystwie tak przystojnego mężczyzny.

- Dlaczego siedzisz sama w dniu swoich urodzin?

- Skąd wiesz, że dziś są moje urodziny?

- Przecież byłem dziś przy tym jak zapisywałaś się na zajęcia z tańca.

- No tak, przepraszam byłam rozkojarzona... Po prostu w tym roku stwierdziłam, że chcę mieć ten jeden jedyny dzień tylko dla siebie, bez żadnych zobowiązań. Cel miałam jeden, żeby zapisać się na zajęcia tańca. To najlepszy prezent... i tak naprawdę można powiedzieć, że dostałam go od ciebie.

- Miło mi to słyszeć, ale ty też miałaś wkład w ten prezent... a i przepraszam, że naruszyłem twoją prywatność. Nie wiedziałem, że dziś wolisz być sama.

- Nie przepraszaj, twoje towarzystwo bardzo mi się podoba.

Słowa wyprzedziły twoje myśli. Trochę się zawstydziłaś, nie chciałaś by to było takie oczywiste w pierwszym dniu znajomości.

- Naprawdę? To skoro dziś są twoje urodziny, oboje lubimy tańczyć, to może pójdziemy wieczorem do klubu?

Przez chwilkę zastanawiałaś się, czy to na pewno dobry pomysł. Z jednej strony podobała ci się ta propozycja, a z drugiej strony bardziej porządna część ciebie mówiła ci, że powinnaś sobie odpuścić skoro znacie się tak krótko. Jednak zgodziłaś się, nie miałaś nic do stracenia, a zapowiadało się naprawdę dobrze.

*

Umówiliście się, że Jimin przyjdzie po ciebie wieczorem. Przygotowałaś się do wyjścia  i gotowa już usiadłaś na kanapie w salonie. Uśmiech nie schodził ci z twarzy. Naprawdę go polubiłaś, jego towarzystwo sprawiało, że od razu poprawiał ci się humor. Usłyszałaś pukanie do drzwi, zeskoczyłaś z kanapy i pobiegłaś je otworzyć.

- Gotowa?

- Oczywiście, możemy lecieć.

Droga minęła w bardzo sympatycznej atmosferze. Śmialiście się co chwilę i poznawaliście coraz lepiej.
Dotarliście na miejsce, weszliście do klubu. W środku było bardzo dużo ludzi. Nie przepadałaś za tłokiem, ale czego można było się spodziewać w takim miejscu. Jimin chwycił cię za rękę żebyś się nie zgubiła. Bardzo ci się spodobał ten gest z jego strony, aż zrobiło ci się ciepło na sercu. Podeszliście do baru i kupiliście alkohol. Zdążyłaś wypić jednego drinka podczas, gdy on kończył już drugiego.

- Jesteś pewna, że nie chcesz jeszcze jednego?

- Nie dziękuję, mam słabą głowę.

- Na pewno?

Zmierzył cię wzrokiem. Było po nim widać, że alkohol zaczął działać. Poczułaś się trochę niezręcznie, ale w pewnym stopniu nawet ci się to podobało. Po chwili złapał cię za nadgarstek i pociągnął w stronę parkietu. Zachwycałaś się jego dopracowanymi i płynnymi ruchami. Był w tym tak dobry, mogłabyś wpatrywać się w niego godzinami. Nagle złapał cię w talii i przyciągnął do siebie. Nie wiedziałaś jak masz się zachować. Położyłaś ręce na jego ramionach. Bez wątpienia wyczuwałaś w nim doświadczonego tancerza. Jeszcze z nikim nie tańczyło ci się tak dobrze. Tańczyliście tak dopóki jakiś pijany mężczyzna nie wylał na ciebie swojego piwa przechodząc obok. Jimin skierował w jego stronę kilka mocnych słów po czym wyprowadził cię z klubu.

- ___ chcesz już wracać do domu?

- Tak, nie ma sensu zostawać tu dłużej.

Jimin ukucnął przed tobą tyłem do ciebie.

- Wskakuj, zaniosę cię do domu.

- Dam radę iść sama.

- Jesteś zmęczona i przemoczona wskakuj.

- To kochane, ale naprawdę...

Nie zdążyłaś dokończyć, bo złapał cię za nogi i pociągnął tak, że wylądowałaś na jego plecach.

- A teraz trzymaj się mocno.

Podniósł się i ruszył w stronę twojego miejsca zamieszkania. Musiałaś naprawdę mocno się do niego przytulić żeby nie spaść. Serce zaczęło ci bić jak szalone. Krępowałaś się, że może to wyczuć. Pozwolił ci zejść na ziemię dopiero, gdy dotarliście na miejsce.

- Dziękuję ci za dziś. Dzięki tobie te urodziny były naprawdę udane.

- Cieszę się, że mogłem cię poznać. Już dawno nie bawiłem się tak dobrze.

- Widzimy się na zajęciach.

Przytuliliście się na pożegnanie i każdy z was poszedł w swoją stronę.

*

Spakowałaś torbę i w podskokach ruszyłaś na pierwszy trening w szkole tańca. Nie mogłaś się doczekać. Kochałaś taniec, do tego miałaś najlepszego trenera. Szybko odnalazłaś się w grupie. Ludzie byli naprawdę sympatyczni. Zajęcia zaczęły się krótką rozgrzewką, po czym przeszliście do tańca. Cały czas czułaś na sobie wzrok mężczyzny z grupy, który miał swoje miejsce za tobą. Było to dla ciebie dość niezręczne. Jimin zauważył, że coś jest nie tak. Poprosił mężczyznę o zmianę miejsca przez co teraz stał przed tobą i nie mógł na ciebie patrzeć. Byłaś mu za to wdzięczna. Teraz w 100% mogłaś skupić się na tańcu. Po zakończeniu zajęć Jimin podszedł do ciebie.

- Bardzo dobrze sobie poradziłaś. Jeszcze trochę i będziesz moją konkurencją.

Zaśmiał się uroczo.

- Ohoho doprawdy? Widziałam jak tańczysz. Życia mi nie starczy żeby dojść do tego etapu co ty.

Pożegnaliście się, poszłaś do szatni zmienić ubrania. Przebrana skierowałaś się w stronę wyjścia z budynku. Po drodze napotkałaś Jimina.

- No nareszcie, czekałem na ciebie.

- Na mnie? Dlaczego?

- Zjemy razem obiad?

- Dobrze trafiłeś, bo akurat jest bardzo głodna. Co proponujesz?

- Zapraszam do mnie.

- Myślałam, że zjemy na mieście.

- Uważasz, że źle gotuję?

- Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu nie chcę robić ci kłopotu.

- A ty znowu z tym robieniem kłopotu. Gdyby był to dla mnie kłopot nie zapraszałbym ciebie.

- No ok, ale pozwól, że ci pomogę. Inaczej będę się czuć głupio.

Po drodze kupiliście wszystkie potrzebne składniki. Gdy dotarliście do mieszkania Jimina zabraliście się za przygotowywanie posiłku.

- Mogłabyś to pokroić?

- Pewnie

Wzięłaś do ręki warzywo i usiadłaś przy stole. Chłopak stał przy blacie plecami do ciebie i przygotowywał resztę składników. W pewnym momencie twój wzrok zatrzymał się na jego osobie. Gęste, lśniące włosy aż miałaś ochotę je pogłaskać. Szerokie ramiona, umięśnione plecy, do których chciałaś się przytulić. Odpłynęłaś całkowicie, zapominając, że właśnie używasz noża. Nagle syknęłaś głośno, zraniłaś się w palec.

- Co się stało?

- Nic takiego, nie przejmuj się.

Podszedł do ciebie i złapał cię za rękę.

- To wcale nie jest "nic takiego". Trzeba się tym zająć.

Wyciągnął apteczkę z szafki po czym usiadł na krześle obok ciebie. Chwycił twoją dłoń i zaczął opatrywać ranę. Gdy skończył pocałował zranione miejsce. Spojrzałaś na niego zaskoczona.

- Teraz szybciej się zagoi.

Wytłumaczył i posłał ci urzekający uśmiech.

- To było urocze.

- Bycie uroczym to moja specjalność.

Puścił ci oczko po czym wrócił do przygotowywania obiadu, a ty siedziałaś jak zaczarowana, nie mogąc oderwać od niego wzroku.

Po obiedzie postanowiliście obejrzeć razem film. Nawet nie zwróciłaś uwagi jak późno zaczęło się robić. Gdy film dobiegł końca za oknem było już ciemno. Na szczęście nie miałaś żadnego problemu z tym żeby chodzić sama w nocy. Wręcz wkurzało cię, gdy ktoś mówił ci, że nie powinnaś chodzić sama, gdy jest ciemno.

- Dziękuję za dzisiaj Jimin. Powinnam już iść.

- Dokąd?

- Jak to dokąd? Do domu.

- W środku nocy?

- A dlaczego nie? Przecież muszę jakoś wrócić.

- Zostań na noc.

Zaskoczyła cię ta propozycja z jego strony.

- Dziękuję, ale po prostu wrócę do domu.

- Nie ufasz mi?

Poczułaś się trochę niezręcznie. Nie chciałaś żeby uważał, że masz złe myśli. Wiedziałaś, że jest w porządku, ale nie lubiłaś naruszać czyjejś prywatności.

- Pewnie, że ci ufam. Skąd w ogóle taki pomysł?

- To dlaczego tak bardzo się upierasz?

- Nie chcę ci zawracać głowy skoro mogę sama wrócić.

- Już zawróciłaś mi głowę, a raczej w głowie.

Dobrze zrozumiałaś ten przekaz, ale znów postawił cię w takiej sytuacji, że nie wiedziałaś jak masz się zachować. Udawałaś, że to co przed chwilą powiedział nie jest takie oczywiste.

- Nie rozumiem o czym mówisz. Naprawdę muszę już iść, jestem zmęczona.

- Więc po prostu prześpij się u mnie. Oddam ci swoją sypialnię, a ja położę się w salonie.

- Ale jesteś uparty.

Zgodziłaś się, już nie miałaś siły kontynuować tej rozmowy i przekonywać go, że wrócisz do domu. Dał ci swoją koszulkę oraz ręcznik po czym poszłaś do łazienki. Gdy z niej wyszłaś zauważyłaś, że Jimin opierał się o ścianę z szerokim uśmiechem uważnie ci się przyglądając.

- Tyle czasu czekałem by ujrzeć ten widok.

- To znaczy?

- Widok kobiety, którą lubię w mojej koszulce.

Po usłyszeniu tych słów twarz zrobiła ci się czerwona. Jego intensywne spojrzenie tak bardzo cię onieśmielało. Miałaś ochotę wrócić do łazienki i zostać tam przez całą noc, a jednocześnie podobało ci się to. Widział, że jesteś zawstydzona tą sytuacją, więc postanowił zakończyć tę niezręczną ciszę.

- Ok, już cię nie zatrzymuję, leć spać.

Posłałaś mu delikatny uśmiech i ruszyłaś w stronę sypialni. Już miałaś otworzyć drzwi do pomieszczenia, gdy poczułaś ciepło na swoich plecach. Przytulił cię od tyłu, mocno przyciągając do siebie.

- Pozwól mi przytulić się do ciebie przed snem. Inaczej nie będę mógł zasnąć.

Jego uroczy głos, to jaki był kochany i słodki roztapiało cię od środka. Twoje serce wyprzedziło twoje myśli i mimowolnie zaczęło szybciej bić. Obróciłaś się przodem do niego i mocno przytuliłaś, kładąc głowę na jego klatce piersiowej.

- Dziękuję ci, potrzebowałam tego.

- Chciałbym móc tulić cię tak codziennie.

- Więc to rób.

Po tych słowach przytulił cię jeszcze mocniej. Jego uścisk był tak mocny jakby już nigdy nie chciał cię wypuścić. To niby nic wielkiego, ale ten szczery uścisk dawał ci tak wiele radości i przede wszystkim ciepła, którego tak potrzebowałaś już od dawna.

- ___ pozwól mi być twoim. Chciałbym się tobą opiekować i mieć cię zawsze przy sobie.

- Chcę tego tak samo jak ty.



~ Kawai





sobota, 10 marca 2018

" Bombowe życie A.R.M.Y "

                       







   Weszli na scenę, tłum piszczy, krzyczą ich imiona. Łzy szczęścia płyną ci po policzkach. Serce wariuje, a dłonie się trzęsą. Usłyszałaś ich głosy. Nie mogąc w to uwierzyć płaczesz coraz bardziej. Stoisz w pierwszym rzędzie. Zaczęli występ, wszystkie ruchy są bardzo dopracowane, a głosy piękne i czyste. Ich włosy lśnią, twarze wyglądają zdrowo. Piosenka się skończyła. Mają chwilkę by napić się wody i powiedzieć coś do swoich A.R.M.Y's. Jeden z członków zespołu idzie w twoją stronę. Wyciągnęłaś do niego rękę. Uśmiechnął się i już miał złapać twoją dłoń, gdy nagle drażniący dźwięk wypełnił twoją głowę. Wszystko się zamazało i po chwili zniknęło. Obudziłaś się, chwyciłaś telefon i wyłączyłaś budzik. Sen został przerwany w najważniejszym dla ciebie momencie. Podniosłaś się z łóżka ledwo żywa. Wczesne wstawanie nie było twoją mocną stroną. Wsunęłaś swoje stópki w kapcioszki z serii BT21. Założyłaś koszulkę z wizerunkiem Shooky'ego i poszłaś do kuchni. Nie miałaś zbyt wiele czasu, więc zjadłaś na szybko miskę ramenu i wyskoczyłaś z domu. Pracowałaś dorywczo w pobliskiej cukierni. Lubiłaś tę pracę i nienawidziłaś jednocześnie. Otaczające cię jedzenie kusiło zbyt mocno. Plusem było to, że płacono ci ładnie. A.R.M.Y's powinny mieć spore zaplecze finansowe. Odkąd jesteś w fandomie zawsze starasz się być na bieżąco ze wszelkimi nowościami ze strony BTS. Z czasem okazało się, że bycie A.R.M.Y sporo kosztuje. Mimo, że pracujesz dorywczo i tak jesteś zadłużona u rodziny. Dziś nie mogłaś skupić się na pracy. Około trzy tygodnie temu zamówiłaś nowy merch. Czekanie było wykańczające. Chciałaś już to dostać w swoje łapki i zachwycać się godzinami. Zamyślona szłaś w stronę klienta aby podać mu filiżankę kawy. Potknęłaś się o nogę krzesła przez co wylałaś kawę na podłogę. Zawstydzona pobiegłaś po serwetki. Gdy wróciłaś na miejsce zbrodni szybko zabrałaś się za wycieranie ciemnej plamy. Osoba, której niosłaś kawę również złapała za serwetki i zaczęła ci pomagać.

- Proszę nie sprzątać, sama się tym zajmę.

- To żaden problem. Nie mógłbym tylko siedzieć i patrzeć.

Usłyszałaś znajomy, ciepły głos. Odwróciłaś głowę w stronę osoby, która ci pomagała i ujrzałaś Taehyung'a. Aż zaparło ci dech w piersi. Widząc twoją reakcję uśmiechnął się uroczo.

- P-p-przepraszam pójdę przygotować nową kawę.

- Poczekaj... Może napijemy się razem?

Pokiwałaś twierdząco głową mając oczy jak pięć złotych.

Ocknęłaś się, gdy poczułaś lekkie szturchanie na ramieniu. Uniosłaś wzrok i zobaczyłaś swoją koleżankę z pracy. 

- Dlaczego tutaj siedzisz zamiast pracować?

Gdy wyszli wszyscy klienci usiadłaś i zatraciłaś się w rozmyślaniu. Jak zwykle bujałaś w obłokach wyobrażając sobie różne sytuację z członkami BTS w roli głównej. Westchnęłaś i wzięłaś się za robotę.

Po zakończonej pracy spacerkiem podreptałaś w stronę domu. Gdy weszłaś do swojego pokoju ujrzałaś leżącą na biurku paczkę. Odpowiedź była tylko jedna. Nowiutki, pachnący merch. Cóż za cudowna była to chwila. W tle słychać śpiew aniołów, paczka wydaje się lśnić. Leciałaś w jej stronę zaczarowana jak komar do światła. Nic więcej nie było ci trzeba. Czułaś się najszczęśliwszą osobą na świecie.

*

Życie leciało ci tak jak zwykle. Szkoła, dom, jedzenie, słuchanie piosenek BTS, praca, spanie, jedzenie, dom, oglądanie filmików z BTS na YT, szkoła, jedzenie, machanie A.R.M.Y BOMB przed laptopem itd. Aż tu pewnego dnia. Ogłoszono nadejście nowego merchu. Otworzyłaś swój portfel *Where my money yah?*. To był czas aby stworzyć plan doskonały. Trzeba było przygotować jakąś głęboką przemowę i udać się do mamy. Podwinęłaś rękawy, wzięłaś głęboki wdech po czym ruszyłaś do swej rodzicielki.

- Matko ma, potrzebuję pieniędzy.

- Znowu coś związanego z tym twoim zespołem?

- Lecz to nie jest tylko zespół. Oni są mi jak rodzina. Niczym starsi bracia uczący mnie życia. 

- Czy to naprawdę jest aż tak ważne?

- Ajuści Matko, te rzeczy są mi potrzebne do życia. 

- Jak tak dalej będzie to wszyscy przez ciebie zbankrutujemy.

- Nie trwóż się Matko i wspomóż mnie w potrzebie.

Tak kunsztownie dobrany zasób słów zapewnił ci sukces. Zdobyłaś pinioszki na kolejny merch. Zadowolona wróciłaś do swojego pokoju. *I don't have any big dreams.*


~ Kawai