środa, 3 lutego 2016

" Remont... "






Numer scenariusza: 23
Tytuł: " Remont... "
Z: Ty i Kim NamJoon ( Rap Monster - BTS )
Długość: 1 częściowy 
Dla: Kurona Amane
Gatunek: hetero



_______


Słońce, śpiew ptaków, ciepły i lekki wiat. Biegłaś przez łąkę. Zero zobowiązań i całkowita wolność. Czułaś się taka spokojna. Wiatr bawił się twoimi włosami, a słońce grzało ciało. Właśnie tego było ci trzeba.
Nagle twe uszy zakuł głośny i dość wkurzający dźwięk. Ocknęłaś się i rozejrzałaś dookoła. Wszyscy uczniowie słysząc dzwonek usiedli przodem do tablicy. Otworzyłaś zeszyt tak jak nakazał wam nauczyciel i spojrzałaś przez okno. Chlapa, błoto, deszcz. Padało już od paru dni. W taką pogodę byłaś bardzo senna i ciężko ci było skupić się na czymkolwiek.
- Czeka was przygotowanie referatów. W związku z tym zostaniecie podzieleni na grupy dwuosobowe. Żeby było sprawiedliwie sami wylosujecie swojego towarzysza.
Powiedziawszy to nauczycielka wskazała na pudełko z karteczkami. Losować miała pierwsza połowa uczniów, gdy na karteczkach znajdowała się ich druga połowa.
Wzięłaś jedną z nich i wróciłaś do swojej ławki. Rozwinęłaś kawałek papieru, a uśmiech spadł ci z twarzy. " Kim NamJoon"
Załamana spojrzałaś na drugi koniec sali gdzie siedział chłopak. NamJoon był najgorszym uczniem w całej klasie. Często spóźniał się na lekcje, nie odrabiał prac domowych, a jego oceny wyglądały tak jakby nawet nie próbował się uczyć. Czułaś, że teraz całe przygotowanie referatu leży w twoich rękach. Lepiej trafić nie mogłaś.

***

Po zakończeniu zajęć wszyscy opuściliście klasę. Widząc stojącego na korytarzu kolegę do współpracy podeszłaś do niego.
- Właśnie cię wylosowałam, więc mam nadzieję, że chociaż trochę się postarasz.
Powiedziałaś obojętnym tonem i minęłaś go nie czekając nawet na odpowiedź.
- To kiedy zaczynamy?
Zatrzymałaś się i odwróciłaś w jego stronę. Szczerze nie spodziewałaś się tego z jego strony. Na jego twarzy gościł uśmiech i dość mocno widoczny zapał do pracy.
- Możemy nawet już dziś.
- Mogę przyjść do ciebie? U mnie w domu jest remont i póki co nie ma warunków.
- Nie ma sprawy.
Podałaś mu swój adres, ustaliłaś godzinę, oraz wymieniliście się numerami telefonów.
- To do zobaczenia później.
Powiedział NamJoon uśmiechając się. Odwzajemniłaś uśmiech i odeszłaś. Byłaś mile zaskoczona. Myślałaś, że ciężko ci będzie się z nim dogadać, zagonić do pracy. Jednak całkowicie się myliłaś, pod każdym względem. Bardzo cię ciekawiło skąd u niego tak nagła zmiana, a może to ty po prostu nie miałaś okazji lepiej go poznać.

***

Słysząc dzwonek u drzwi szybko poleciałaś je otworzyć. Wpuściłaś chłopaka do środka, po czym zaprowadziłaś go do swojego pokoju.
- Mieszkasz sama?
Usłyszałaś po chwili. Nieco zdziwiona spojrzałaś w jego stronę.
- Nie. Mieszkam z rodzicami.
- No tak... rozumiem.
- A dlaczego pytasz?
- Z ciekawości.
Nie drążąc dalej tematu przeszliście do pracy. NamJoon naprawdę bardzo się angażował, a współpraca z nim to czysta przyjemność. W końcu nie wytrzymałaś i powiedziałaś:
- Widzę, że jesteś bardzo pracowity i sprawia ci to radość, więc dlaczego w szkole idzie ci tak słabo?
Chłopak słysząc te słowa spoważniał. Spuścił nieco głowę błądząc wzrokiem po podłodze. Wyglądał jakby nie wiedział co ma ci odpowiedzieć.
- Zwykłe lenistwo.
Powiedział po chwili, wyciskając na ustach sztuczny uśmiech.
- Na pewno?
W odpowiedzi na twe słowa jedynie kiwnął twierdząco głową i zabrał się do dalszej pracy przy referacie. Jeszcze przez chwilę przyglądałaś mu się uważnie, po czym dołączyłaś do roboty.

Pracowaliście jeszcze parę godzin. Jednak w pewnym momencie zmęczenie kazało wam skończyć. Czasami zmęczenie psychiczne bywa gorsze od tego fizycznego.
- To widzimy się jutro?
Spytałaś odprowadzając kolegę do drzwi.
- Tak... i dziękuję ci za dzisiaj.
- To nic takiego.
Wymieniliście się uśmiechami po czym chłopak zniknął za drzwiami.

***

Dziś była sobota, więc umówiłaś się z NamJoon'em, że przyjdzie do ciebie wczesnym popołudniem. Usłyszałaś pukanie do drzwi i szybko poszłaś je otworzyć.
- Cześć ___.
- Hej NamJo... Co ci się stało?
Chłopak miał wyraźnie zranioną wargę.
- Zraniłem się podczas pomocy przy remoncie.
- Ale to wygląda jakby ktoś cię uderzył.
- Powiedziałem ci już coś na ten temat.
Powiedział niespokojnie. Wyglądał na zdenerwowanego, że tak szczególnie zwracasz na to uwagę.
- Jesteś pewny?... Mi naprawdę możesz powiedzieć.
- Już ci powiedziałem.
Zmierzył cię groźnym wzrokiem i ruszył do twojego pokoju, a ty za nim. Czułaś, że nie mówi ci prawdy. Inaczej nie zachowywałby się w ten sposób. Jednak z drugiej strony nie było się co dziwić. Wcale nie byliście ze sobą tak blisko.
Zajęliście się referatem nie rozmawiając o niczym innym. Mimo wszystko nie mogłaś się skupić. Ciągle wydawało ci się, że dzieje mu się krzywda. Ta myśl nie dawała ci spokoju.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz?
Z rozmyślania wyrwał cię znajomy głos.
- To tylko... Zamyśliłam się.
- Nie wierzysz mi prawda?
- To nie tak. Po prostu się o ciebie martwię.
- Nie ma powodu żebyś musiała się martwić, więc troszcz się o siebie.

***

Po pracowitym dniu zmęczona padłaś na łóżko. Wtuliłaś się w pościel i westchnęłaś głośno. Poleżałaś tak chwilę po czym zgasiłaś lampkę nocną, która stała na szafce przy łóżku. Nie mogłaś zasnąć ciągle męczyły cię różne przemyślenia na temat NamJoon'a. Z jednej strony wcale nie znałaś go tak dobrze. Jednak z drugiej wiedziałaś, że wcale nie jest taki zły jak myślałaś. Okazał się być fajną osobą i możesz zaprzeczać, ale naprawdę go polubiłaś. Lubiłaś go i zaczęłaś się o niego martwić. Może nie powinnaś, ale bałaś się, że coś mu się stanie jeśli będzie ukrywał prawdę. Gdy tak rozmyślałaś i rozmyślałaś w końcu złapał cię sen.

***

Obudził cię dźwięk twojego telefonu. Leżałaś jeszcze chwilę zanim zaczęłaś kontaktować. Chwyciłaś hałaśliwy przedmiot i przyłożyłaś do ucha.
- Halo.
- ___. Mogę teraz do ciebie przyjść?! Proszę!
Gwałtownie podniosłaś się do siadu, a serce przyspieszyło.
- NamJoon co się dzieje?!
- Powiem ci wszystko, gdy przyjdę.
- Potrzebujesz pomocy?... NamJoon? NamJoon?!
Rozłączył się. Podczas rozmowy jego głos drżał. Płakał. Szybko zarzuciłaś szlafrok na plecy i pobiegłaś do drzwi wejściowych. Otworzyłaś je i wybiegłaś na zewnątrz. Na dworze była straszliwa mgła. Twój strój był całkowicie nieodpowiedni jak na taką temperaturę. Jednak ani trochę nie było ci zimno, a wręcz gorąco. Byłaś taka wystraszona, że aż cała drżałaś. W końcu ujrzałaś sylwetkę chłopaka wyłaniającego się ze mgły. Szybko podbiegłaś do niego i złapałaś ciągnąc w stronę swojego domu. Zaprowadziłaś go przez ciemne mieszkanie do swojego pokoju. Posadziłaś na łóżku po czym zapaliłaś światło. Dopiero teraz ujrzałaś w jak tragicznym jest stanie. Zmęczone, podkrążone oczy, pokaleczone ręce i krew spływająca po twarzy.
- Co ci się stało?
Zaczęłaś płakać. Zakryłaś usta dłonią i padłaś przed nim na kolana.
- Słabo mi ___.
Szybko przyprowadziłaś się do porządku. Wstałaś i pobiegłaś po apteczkę oraz szklankę wody. Po czym biegiem wróciłaś do pokoju.
- Szybko pij.
Nakazałaś mu i zajęłaś się odkażaniem ran. Momentami aż syczał z bólu, ale był całkowicie świadomy w jakiej znajduje się sytuacji, więc znosił to dzielnie. Gdy zakończyłaś rolę pielęgniarki usiadłaś przed nim na łóżku.
- Przepraszam cię ___. Tak bardzo cię przepraszam.
- Nie przepraszaj tylko powiedz mi co się stało.
- W moim domu nie ma żadnego remontu.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- To, że pracowaliśmy u ciebie, a nie u mnie. Ta rana na wardze... To wszystko nie było przez remont.
- Więc co się dzieje?
- To wszystko przez mojego ojca.
W twoich oczach zaczęły zbierać się łzy. Już wszystko zrozumiałaś.
- Więc szło ci w szkole tak źle, marnowałeś się przez ten cały czas, bo nie miałeś warunków?
- Tak.
Łzy zaczęły spływać po twoich policzkach. Zbliżyłaś się do chłopaka i mocno w niego wtuliłaś. Nauczyciele go nie lubili, a dzieciaki z klasy wytykały palcami, ponieważ zawsze był najgorszy we wszystkim. Wcale nie dlatego, że nie chciał. Lecz dlatego, że nie mógł. Musiał tak bardzo cierpieć przez ten cały czas. Przytuliłaś go jeszcze mocniej. Mocząc łzami jego koszulkę.
- Co planujesz teraz zrobić?
Wydusiłaś z siebie drżącym głosem.
- Nie chcę już tam wracać... Muszę uciec.
- Uciec? Dokąd? Zostań u mnie. Namówię rodziców.
- Nie mogę tego zrobić.
- Dlaczego?
- Nie chcę robić kłopotu.
- Kłopotu?
Odsunęłaś się od niego i spojrzałaś mu prosto w oczy. Były takie piękne, ale zmęczone i smutne. Nie mogłaś tego znieść.
- To żaden kłopot, skoro chodzi tu o twoje życie.
- Nawet jeśli bym tu został... Mój ojciec i tak by mnie znalazł.
- To nie możliwe. Jak mógłby cię znaleźć akurat tutaj skoro miasto jest takie ogromne?
- Uwierz mi, że jest do tego zdolny.
- I tak zostań. Moi rodzice już się tym zajmą.
- Nie, nie, nie, nie, nie. Nie ___. Nie.
Zaśmiał się przez łzy. Spojrzałaś na niego zdziwiona.
- Ty naprawdę nic nie rozumiesz... Mój ojciec nie jest człowiekiem.
Zesztywniałaś. Nie mogłaś się ruszyć, ani nic powiedzieć. Całkowicie nie rozumiałaś, nie mogłaś uwierzyć w to co usłyszałaś.
- Mój ojciec nie żyje... Popełnił samobójstwo, gdy został otoczony przez policję... Miesiąc wcześniej zabił moją matkę... Po tym wszystkim jego dusza błąka się po ziemi i mnie dręczy... Jest naprawdę niebezpieczny. Jeśli tu zostanę... Ty jak i cała twoja rodzina będziecie w dużym niebezpieczeństwie.
- Błagam powiedz, że to nie prawda.
- Niestety nie mogę.
- Dlaczego ujawniasz to dopiero teraz?! Musiałeś cierpieć przez tak długi czas!
Krzyczałaś nie mogąc opanować płaczu. To wszystko to dla ciebie stanowczo za dużo. Tak bardzo chciałaś mu pomóc, ale czułaś się całkowicie bezradna.
- Błagam powiedz mi jak mogę ci pomóc.
- Nie ma ci takiego... Przepraszam.
Chwycił twoją głowę i przytulił do swojej klatki piersiowej.
- Naprawdę cię polubiłam NamJoon.
- Ja ciebie też ___.
Poczułaś jak twoje włosy stają się mokre od jego łez. Serce biło mu tak niesamowicie szybko jakby zaraz miało wyskoczyć.
- Jednak jest coś jednego, o co chciałbym cię poprosić... Proszę, spędźmy razem jeden, ostatni dzień.

***

Ten dzień chcieliście spędzić jak zwykli, szczęśliwi nastolatkowie. Poszliście na kręgle, do kina. Wspólne spędzanie czasu dawało wam naprawdę wiele radości.
Gdy zaczęło się już robić ciemno poszliście do parku i usiedliście na jednej z ławek. Przez dłuższy czas wpatrywaliście się w siebie nawzajem nie wypuszczając z ust ani jednego słowa. Przysunęłaś się do niego i przytuliłaś. Byłaś taka szczęśliwa i smutna jednocześnie. Nie chciałaś żeby to się skończyło. Unieśliście głowy do góry przyglądając się milionom błyszczących punkcików na niebie.
- Niedługo tam będzie mój dom.
Odsunęłaś się od chłopaka i spojrzałaś na niego pytająco.
- Chyba nie myślisz o... Nie pozwolę ci tego zrobić.
- Cóż innego mi pozostało?
Zaśmiał się bezradnie.
- Krzywdząc siebie skrzywdzisz mnie. Proszę nie rób tego.
Powiedziałaś ze szklankami w oczach. Nie chciałaś pozwolić, by zrobił coś głupiego. Nie mogłabyś z tym normalnie żyć.
Chwycił twoje zimne dłonie w swoje i spojrzał ci prosto w oczy.
- Dobrze... Nie zrobię nic lekkomyślnego, ale i tak będziemy musieli się rozstać... Jutro wyjeżdżam.
- Rozumiem. Skoro tak musi być.

***

Żegnałaś go na lotnisku starając się powstrzymać cisnące ci się do oczu łzy. Tak bardzo chciałaś by z tobą został. Chciałaś by był przy tobie. Jednak wiedziałaś, że to nie możliwe.
Stanęłaś na palcach i pocałowałaś go w policzek na pożegnanie.



~ Kawai


Tak przy okazji pozwolę sobie przypomnieć o tym scenariuszu: " Chcę żyć "
Nie mam pojęcia jak to się stało, ale był on przez jakiś czas w wersjach roboczych. Mimo, że go udostępniłam.
Zatem jeśli jeszcze ktoś nie czytał to zapraszam. ^^







sobota, 30 stycznia 2016

" Anatomia "





Numer scenariusza: 22
Tytuł: " Anatomia "
Z: Jung Hoseok i Park Jimin ( J-Hope i Jimin - BTS )
Długość: 1 częściowy 
Dla: ZicovA
Gatunek: yaoi


_______



Chwycił swój plecak i zapakował do niego wszystkie potrzebne rzeczy, po czym wyszedł z domu. Na dworze było strasznie zimno. Włożył dłonie do kieszeni chowając je przed mrozem. Z jego ust wydobywały się kłębki pary, a policzki zrobiły się różowe od niskiej temperatury. Cała okolica była piękne ozdobiona na okres Świąt Bożego Narodzenia dzięki czemu robiło się choć trochę weselej na sercu. Mimo, że jeszcze wcale nie było tak późno, ulice były prawie puste. O uszy obijało się tylko głuche szczekanie psów gdzieś z oddali.
Gdy dotarł na miejsce zapukał do drzwi i zrobił jeden krok do tyłu. Już po chwili w wejściu stanęła kobieta.
- O już jesteś. Proszę wejdź.
Chłopak wszedł do środka i zaczął zdejmować zimowe ubrania. Powiesił kurtkę na wieszaku w przedpokoju, po czym ruszył w stronę salonu, a następnie usiadł na miejscu, które zazwyczaj zajmował, gdy tu przychodził.
- No Jimin. To co dziś powtarzamy?
Spytała kobieta uśmiechając się do niego.
- Anatomię człowieka.
Odpowiedział i otworzył podręcznik na odpowiedniej stronie.
Korepetycje z biologii jak zwykle upłynęły w sympatycznej atmosferze. Jednak trwają za krótko żeby wyrobić się z całym materiałem. Korepetytorka umówiła się z Jimin'em aby zanim przyjdzie za tydzień przyszedł jeszcze jutro.

* następnego dnia *

Dzień w szkole minął bardzo zwyczajnie. Znów zaczepiały go podkochujące się w nim dziewczyny. Osobiście niezbyt za tym przepadał. Irytowały go takie sytuacje i czuł się niezręcznie.
Po powrocie do domu zjadł obiad i zaczął się zbierać na korepetycje. Zostało mu już niewiele czasu, więc szybko wyskoczył z mieszkania i pobiegł do celu. Gdy dotarł na miejsce zdyszany nacisnął dzwonek u drzwi. Po chwili otworzył mu jakiś młody chłopak. Wydawał się być niewiele starszy od Jimin'a.
Chim Chim przez chwilę myślał, że pomylił drzwi, jednak młodzieniec przemówił.
- Moja mama jeszcze nie wróciła, ale wejdź i zaczekaj w środku.

Chłopak uśmiechnął się szeroko i zrobił przejście w drzwiach. Jimin przyjaźnie odwzajemnił uśmiech i wszedł do środka. Zdjąwszy ubrania ruszył w stronę salonu, a syn korepetytorki za nim.
- Jestem J-Hope.
Hobi wyciągnął rękę w stronę chłopaka.
- Jimin.
Uśmiechnął się również podając mu dłoń.
- Moja mama dużo mi o tobie mówi.
- Naprawdę?... Ale po co miałaby to robić?
- Bo ją o to proszę.
Jimin zrobił wielkie oczy nie potrafiąc ukryć zdziwienia. Kołek stanął mu w gardle nie wiedział co ma powiedzieć, co o tym myśleć.
Nagle do mieszkania weszła oczekiwana kobieta.
- Już jestem. Przepraszam, że musieliście czekać.
- Nic się nie stało.
Chim Chim wykrztusił z siebie lekko się uśmiechając.

* po korepetycjach *

Jimin skierował się w stronę domu przetwarzając w głowie słowa chłopaka. Zastanawiał się, czy mówił prawdę, czy tylko sobie żartował. Po co miałby rozmawiać o nim ze swoją mamą? Nagle poczuł jak coś go zgniotło, a raczej ktoś skoczył mu na plecy. Szybko skierował swoje spojrzenie na ową osobę i ujrzał J-Hope'a.
- Co ty robisz?
Spytał go zdziwiony.
- Odprowadzę cię do domu.
- Co?... Przecież sam trafię.
- Zimą o tej godzinie jest już ciemno... nie wiem, czy to takie bezpieczne.
- Nie jestem małą dziewczynką, tylko potrafiącym o siebie zadbać chłopakiem, więc wracaj do domu.
- Serio chcę cię odprowadzić. Przejdźmy się chociaż jak koledzy.
- No ok.
Ruszyli przed siebie. Jimin trochę nie rozumiał jego zachowania. Jednak z czasem nawet zaczął go lubić. J-Hope wydawał się być bardzo sympatyczną osobą.
- Więc tutaj mieszkasz? Dobrze wiedzieć.
Powiedział JH, gdy dotarli na miejsce.
- Tak bardzo chciałeś mnie odprowadzić żeby dowiedzieć się gdzie mieszkam?
- Szczerze to było drugoplanowe, ale przyda mi się ta informacja.
- Do czego niby?
Nie dostał odpowiedzi. Hobi pomachał mu na pożegnanie i odszedł.
Chim Chim wszedł do domu i złapał się za głowę.
- A co jeśli to jakiś psychopata? Podałem mu swój adres jak na tacy.

* kolejny dzień *

Nareszcie sobota. W końcu można się wyspać, odetchnąć i obudzić bez wkurzającego dźwięku budzika. W ten weekend Jimin miał całe mieszkanie dla siebie. Z tej okazji planował takie zaszczytne czynności jak: spanie, jedzenie, oglądanie TV, spanie...
Właśnie przewracał się na drugi bok, gdy nagle obudził go jakiś wkurzający dźwięk. Jednak nie był to budzik, a dzwonek u drzwi. Automatycznie wyskoczył z łóżka i pobiegł sprawdzić kto to. Otworzył drzwi, a jego oczom ukazał się ten specyficzny uśmiech.
- Ubieraj się, idziemy na piknik.
- Piknik? O tej porze roku?
- Nie ma śniegu. Po prostu ubierz się ciepło i lecimy.
- Ale Hyung. Ja chcę spać. Jeszcze nawet nie zrobiłem nic do jedzenia.
- Zjesz jak dotrzemy na miejsce.
Powiedziawszy to pogonił młodszego, by poszedł się ogarnąć do wyjścia.

* poza domem *

Pościelili na ziemi dwa grube koce. Poczym położyli na nich pojemniki z jedzeniem.
- Otwórz buzię.
Powiedział starszy przykładają koledze sushi do ust.
- Smakuje ci? Sam robiłem.
Dodał po chwili. Jimin tylko energiczne przytaknął i z ogromnym uśmiechem na twarzy zaczął jeść dalej.
Po zakończonym posiłku zaczęli zbierać swoje rzeczy szykując się do powrotu. Robiło się coraz zimnej i siedzenie na dworze przestawało być przyjemne.
- Może wpadniesz teraz do mnie?
Zaproponował mu Jimin.
- Jeśli to nie problem.
- Pewnie, że nie.
Upewnił go i skierowali się w stronę domu Chim Chim'a.

* w domu *

Jak to na chłopców przystało, wykazali się ogromną kreatywnością. Weszli do salonu i włączyli telewizor. Po znalezieniu jakiegoś ciekawego programu gospodarz domu poszedł przygotować coś do picia. Postanowił zrobić gorące cappuccino, które jest najlepsze na taką pogodę. Gdy skończył wrócił do salonu. Podał napój towarzyszowi i usiadł koło niego. Znów zmienił kanał i wziął łyk ze swojego kubka. Nagle zauważył jak J-Hope uważnie mu się przygląda.
- Mam coś na twarzy?
- Tak. Masz na ustach piankę od cappuccino.
- Serio?
Jimin zrobił gwałtowny ruch ręką chcąc się wytrzeć, jednak Hyung mu na to nie pozwolił i złapał go za nadgarstek. Młodszy spojrzał na niego zdziwiony.
- Co robisz?
- Chcę ci tylko pomóc.
Wypowiedziawszy te słowa zbliżył swoją twarz do jego. Zamknął oczy i za pomocą swych ust usunął piankę. Po zakończeniu czynności wrócił na swoje miejsce. Natomiast Jimin wyglądał jakby ktoś skierował pilot w jego stronę i nacisnął pauzę. Jednak po chwili wydusił z siebie.
- Dlaczego to zrobiłeś Hyung?
- Bo cię lubię.
Znów zbliżył się do niego i zaczął całować. Za jakiś czas Jimin zaczął odwzajemniać pocałunki. Ręce Hobiego błądziły po ciele Jimin'a. Ich klatki piersiowe przylegały do siebie, a pocałunki stawały się coraz bardziej łapczywe. Nagle przerwał im dźwięk dzwoniącego telefonu. J-Hope przyłożył palec do zielonej słuchawki.
- Mamo, zostaję dziś u kolegi na noc. Chcę z nim poćwiczyć anatomię.
Rzucił telefon i wrócił do wcześniej zaczętej czynności.




~ Kawia


Wiem, że krótkie, ale mimo wszystko mam nadzieję, że się podobało. ^^

środa, 30 grudnia 2015

Nowy Rok + Informacja



Kochani moi.. Witam Was w ostatnim poście w tym roku. :D

W pierwszej kolejności chciałam Wam bardzo podziękować za to, że jesteście ze mną.. To naprawdę bardzo daje się odczuć, nie tylko na blogu.. Jest mi bardzo miło, gdy ktoś pisze do mnie w prywatnych wiadomościach.. Każde nowe wyświetlenie, nowy komentarz jest ogromną motywacją i pokazuje, że to co robię ma jakikolwiek sens. ^^
Dziękuję każdemu kto zechciał zajrzeć na bloga i poświęcić trochę swojego czasu na przeczytanie moim prac.. Gdyby nie było Was nie byłoby i tego bloga. Dlatego bardzo dziękuję, że jesteście. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i w przyszłym roku. :)

Nie przedłużając... Życzę Wam wesołego sylwestra oraz udanego Nowego Roku.. Nie poddawajcie się i spełniajcie swoje marzenia.
Cóż jeszcze mogę Wam życzyć..? Ślubu z UB. O! xD


Teraz drobna Informacja:

Założyłam nowego bloga --->  kawai--world

Nazwa może mało oryginalna, ale nie o to tu chodzi. xD Pasuje idealnie.. Nie ma się czego przyczepić. xD

Tym razem nie jest to blog ze scenariuszami. Będę dodawać na niego różne posty.. Mam nadzieję, że i tu będziecie ze mną.


Zatem Szczęśliwego Nowego Roku Moje Gumiberki..!  \( ^=^ )/






~ Kawai

sobota, 19 grudnia 2015

" Nie będziemy "



Numer scenariusza: 21
Tytuł: " Nie będziemy "
Z: Jeon Jeongguk Kim Taehyung ( Jungkook i V - BTS )
Długość: 1 częściowy 
Dla: Roksana K.
Gatunek: yaoi


Oto moje PIERWSZE yaoi.. Wydaje mi się, że jest nawet dobrze jak na pierwszy raz. Z resztą oceńcie sami. ^^   Mam nadzieję, że zechcecie przeczytać, nawet jeśli zazwyczaj yaoi Was nie przekonuje.. Zatem miłego czytania moje Gumiberki. :D

_______

Jungkook prowadził życie zwykłego nastolatka... Aż do pewnego momentu.
Chłopak zamknął za sobą drzwi i ruszył na trening. Uprawianie sportu pozwalało mu wyrzucić z siebie wszystkie emocje i dawało ukojenie. Gdy był już na miejscu chwycił piłkę i energicznymi ruchami zaczął kozłować. Sprawnie omijając przeciwników celnie wrzucał piłkę do kosza. Po zakończeniu treningu odgarnął z czoła mokre włosy i poszedł wziąć prysznic. Strumienie wody spływały po jego gładkiej skórze, tworząc na ciele mnóstwo małych wodospadów. Po zakończeniu czynności ruszył w drogę powrotną. Zawsze, gdy wracał do domu czuł na sobie czyjś wzrok. Nigdy się nie rozglądał tylko przyspieszał kroku. Wolał się nie zatrzymywać. Jednak dziś było inaczej. Jungkook stanął w miejscu mocno zaciskając pięści na rączce sportowej torby. Po chwili usłyszał czyjeś kroki za swoimi plecami. Postanowił się odwrócić i tak też zrobił. Jego oczom ukazał się... Nieziemsko przystojny młody mężczyzna o niesamowicie delikatnych rysach twarzy. Jego mocne, zdrowe włosy lśniły w blasku księżyca. Jeśli chodzi o budowę nie miał sobie równych i jeszcze...

- Tae skończ już swoją bajkę, bo nie mogę spać. - zwrócił mu uwagę Kookie
- Nie chcesz się dowiedzieć kto był tym przystojniakiem?
- Skoro to twój pomysł, to na pewno mówisz o sobie.
- Strzał w 10!!! - krzyknął uradowany V
- To było oczywiste.
- Aigoo. Naprawdę tak dokładnie siebie opisałem?
- A kogo innego byś tak wychwalał jeśli nie siebie? - prychnął
Jungkook odwrócił się do ściany i rozpoczął koleją próbę oddania się snom. Jednak po chwili ciszę zakłócił głos V.
- Kookieeeeeee, ale naprawdę widzisz mnie tak jak w opowieści?
- Póki co widzę, że ostatni raz jestem z tobą w pokoju na wycieczce, bo nie dajesz spać.
Tae trochę posmutniał czując obojętność ze strony kompana. Poklepał poduszkę po czym ułożył na niej swoją głowę. Odwrócił się w stronę Jungkook'a, który spał na łóżku z drugiej strony pomieszczenia. Przestał go obserwować dopiero, gdy sen zsunął mu powieki.

- Wstawaj!
V obudziło silne walnięcie poduszką w głowę. Otworzył oczy i ujrzał stojącego przy jego łóżku Jungkook'a.
- Nie chcę.
Tae zarzucił sobie na głowę kołdrę i dalej poszedł spać.
- Trzeba było tyle nie gadać w nocy tylko iść spać.
Kookie chwycił za poszewkę i energicznym ruchem podniósł materiał. Jednak już po chwili bardzo tego pożałował.
- Dlaczego ty... - zaczął Jung
- Jest lato. Miałem się zalewać potem w piżamie?
Tae jak gdyby nigdy nic wstał z łóżka i zaczął szukać jakieś ubrania na dzień dzisiejszy. Natomiast jego towarzysz cały czas stał w miejscu trzymając kołdrę. Wyglądał jakby nie mógł dojść do siebie po tym co zobaczył.
- Co tak stoisz? Zaraz idziemy na plażę.

Za jakiś czas całą grupą ruszyli w drogę. Słońce grzało niemiłosiernie. Po drodze na plażę część osób płci męskiej zdjęło koszulki. Tae tylko czekał aż Kookie dołączy do tego grona.
- Jung nie jest ci gorąco?
- Jakoś wytrzymuję.
- Podziwiam cię.
- To co, ściągamy koszulki?
V odwrócił na chwilę głowę ukrywając swój ogromny, głupkowaty uśmiech, po czym bezsprzecznie zgodził się z kolegą. Przesz całą drogę Tae dyskretnie zerkał na towarzysza, nie mogąc się nadziwić jak takie ciało może należeć do tak uroczej buźki. Gdy dotarli na miejsce rzucili swoje rzeczy na gorący piasek i polecieli prosto do wody. Mimo, że znajdowali się nad morzem woda była ciepła.
- V robimy wyścigi?
Spytał rozpromieniony Jungkook, na co V kiwnął twierdząco głową i przygotował się do startu. Płynąc tak przed siebie TaeTae skierował swoje spojrzenie na rywala. Chłopak wyglądał tak cudownie, gdy nabierał powietrze przez uroczo rozchylone wargi, a mokre włosy opadały mu na czoło. Gdy płynął można było dostrzec jego idealne rysy ciała. Zapatrzony w Jungkook'a jak w żywy obraz nie zauważył wielkiej fali, która się do niego zbliżała. W pewnym momencie V cały znalazł się pod wodą. Przez wciągającą go falę nie mógł za wiele zrobić. Nie maił jak nabrać powietrza. Nagle poczuł jak ktoś mocno chwyta jego ciało. Już po chwili mógł zaczerpnąć powietrza. Odgarnął włosy z oczu i ujrzał swego wybawcę.
- Kookie uratowałeś mnie!
- Następnym razem masz na siebie uważać! Nawet nie wiesz jak bardzo się wystraszyłem i prawie utopiłem ratując ciebie!
Serce V zalało się lukrem. Chłopak tak bardzo się o niego martwił. Nagle rozmowę przerwało im wołanie z brzegu.
- Chłopaki idziecie grać w siatkę? 
Bez wahania obaj wyszli z wody.
- Kookie nie idziesz grać? - spytał V
- Zaraz przyjdę. Muszę się wytrzeć i tobie też radzę to zrobić. Mokre ciało jest bardziej podatne na promienie słoneczne.
- Nie sądzisz, że moje ciało wygląda seksowniej, gdy są na nim krople wody? 
Jung spojrzał na niego poirytowany i ominął bez słowa.
Gra jak zwykle szła im bardzo sprawnie. Jednak w pewnym momencie Tae chcąc odebrać piłkę wleciał na Jungkook'a, przez co obaj polecieli na ziemię. V wbił chłopaka w piasek przyciskając go swoim ciałem. Kookie napierał na niego lekko chcąc się wydostać. Jednak V ani drgnął. Pilnie badał wzrokiem jego rysy twarzy. Nagle spojrzał mu głęboko w oczy i zaczął zbliżać swoją twarz do jego. Ich usta dzielił milimetr,gdy nagle V się ocknął i szybkim ruchem odsunął od niego.
Resztę czasu na plaży spędzili nie odzywają się do siebie ani słowem. Gdy ich spojrzenia się złączyły panicznie uciekali wzrokiem.

Na dworze zaczęło się robić ciemno. Towarzysko postanowiło udać się już w drogę powrotną. Gdy dotarli na miejsce Jungkook otworzył kluczem drzwi pokoju, po czym obaj weszli do środka. Każdy zajął się swoimi sprawami, nadal nie zamieniając ze sobą ani słowa. Nagle ciszę zakłóciło głośne syknięcie, które wydobyło się z ust V. Kookie spojrzał na niego, a jego oczom ukazał się aż czerwony kark chłopaka. Jak można się domyślić Tae syknął z bólu. Jungkook westchnął i wziął do ręki żel na oparzenia. 
- Mówiłem, że tak będzie... Chodź posmaruje ci kark i plecy.
Chłopak zdjął koszulkę po czym posłusznie usiadł przed kolegą.
- Jezu jakie to jest zimne. 
Zaczął panikować jak dziecko. Kontakt jego poparzonego ciała z zimnym żelem sprawiał, że aż podskakiwał.
- Dziś na plaży... A nieważne.
- No dokończ. - upomniał go V
- To nic ważnego... zapomnij.
- Jeśli chcesz mnie skarcić za moje zachowanie, to masz do tego prawo.
- Czy to jak się zachowałeś było szczere, czy robiłeś to pod publikę?
- Wszystko co robię przy tobie jest szczere.
V odwrócił się do chłopaka przodem i spojrzał mu głęboko w oczy.
- Bo widzisz Kookie... Ty nie jesteś dla mnie tylko przyjacielem.
Zaśmiał się ironicznie zdając sobie sprawę z tego w jak idiotycznej znajduje się sytuacji.
- Mówisz serio?
Tae kiwnął twierdząco głową i nasunął na usta lekki uśmiech. Jung patrzył na niego oczami jak pięć złotych, nie mogąc uwierzyć w to czego właśnie się dowiedział. Jednak po chwili przerwał ciszę pytaniem.
- Więc teraz i ja mogę ci się do tego przyznać?
- Do czego? 
- Do tego, że kocham cię już od dawna, ale tak bardzo to ukrywałem żeby nie wyjść na idiotę.
Na twarzy V pojawił się ogromny, piękny uśmiech. Aż wszystko zaczęło się w nim gotować. Tak długo czekał na ten moment nie wiedząc, czy w ogóle nastąpi. Zaraził uśmiechem Jungkook'a, który po chwili pyrzesunął się do V i mocno go przytulił.
- Kocham ciebie Tae.
- Ja ciebie też Kookie.
- I nie będziemy się tego wstydzić?
- Nie będziemy.




~ Kawai